W wielu polskich domach kryje się ogromny, choć zupełnie niewidoczny majątek. Nie w biżuterii, nie w nieruchomościach, ale w… szufladach, piwnicach i na strychach. Setki tysięcy kobiet przechowuje sprzęty, które już dawno przestały być używane, ale nadal mogą przynieść realne zyski. Problem polega na tym, że przez nieuwagę lub przyzwyczajenie do gromadzenia rzeczy „na wszelki wypadek” tracimy szansę na uporządkowanie przestrzeni i poprawę domowego budżetu.
Zastanów się, ile masz w domu urządzeń, z których już nie korzystasz. Telefon, który kiedyś był twoim ulubionym gadżetem, ale dziś leży nieużywany w szufladzie. Laptop, którego już nie włączasz, bo „trochę się wiesza”. Toster, który został wyparty przez nowy model o szerszym zakresie funkcji. A może żelazko, które od dawna ustąpiło miejsca prasowalnicy parowej. Jak pokazują badania zlecone przez platformę OLX, przeciętna polska rodzina przechowuje aż osiemnaście nieużywanych urządzeń elektronicznych.
Każdy z tych przedmiotów to nie tylko fizyczne miejsce, którego brakuje w kuchni, pokoju czy piwnicy. To także zamrożony potencjał finansowy. W skali kraju wartość tych przedmiotów może wynosić nawet 112 miliardów złotych. Taka kwota robi wrażenie, a przecież to tylko wartość sprzętu, który kurzy się, zamiast pracować dla nas.
Dla kobiet, które szczególnie dbają o porządek w domu, estetykę otoczenia i gospodarowanie budżetem, taka wiedza może być początkiem prawdziwej rewolucji. Nawet jeśli niektóre urządzenia nie działają, wiele z nich można sprzedać na części. W dobie internetu znalezienie kupca na wyświetlacz, sprawną baterię czy obudowę nie jest trudne. Wystarczy kilka zdjęć, krótki opis i wystawienie przedmiotu na OLX, Allegro czy nawet Vinted. Można także skorzystać z portali specjalizujących się w skupie elektroniki.
Kupowanie używanego sprzętu jest dziś coraz popularniejsze – głównie ze względu na ceny. Dla przykładu: ekspres do kawy średniej klasy to wydatek rzędu dwóch do czterech tysięcy złotych. Tymczasem używany, ale sprawny model można mieć za połowę tej ceny. Dla jednej strony to oszczędność, dla drugiej – zysk.
Zatem zamiast czekać, aż urządzenia całkowicie się zestarzeją i stracą wartość, warto działać. Nawet niewielka sprzedaż może przynieść kilkaset złotych – pieniądze, które można przeznaczyć na coś, co rzeczywiście przyniesie radość: weekendowy wyjazd, książki, kosmetyki albo kurs rozwojowy.
Warto pamiętać, że oddanie zepsutego sprzętu do zwykłego śmietnika jest nie tylko nieodpowiedzialne, ale i nielegalne. Obowiązują bowiem przepisy dotyczące zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE). Za złamanie tych zasad grozi grzywna. Dlatego lepiej skorzystać z legalnych, bezpłatnych możliwości pozbycia się elektrośmieci.
Co można zrobić? Sklepy sprzedające sprzęt AGD i RTV mają obowiązek odebrać stare urządzenie tego samego typu przy zakupie nowego. Większe sklepy (powyżej 400 m²) muszą przyjąć drobne elektrośmieci nawet bez konieczności zakupu. Poza tym każda gmina powinna posiadać Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), do którego można bezpłatnie oddać zużyty sprzęt. Informacje o lokalizacji takiego punktu zwykle znajdują się na stronie internetowej urzędu miasta lub gminy.
To, co wydaje się bezwartościowe, może zyskać drugie życie – i to nie tylko w rękach nowego właściciela, ale także w postaci realnych pieniędzy w naszym portfelu. W świecie, w którym coraz częściej mówi się o świadomej konsumpcji, mądrym podejściu do zakupów i oszczędzaniu zasobów, warto zacząć od siebie. Przejrzeć szuflady, uporządkować piwnicę, zajrzeć do garażu. Być może właśnie tam czeka ukryty majątek.
Dla kobiet, które każdego dnia starają się łączyć rolę zaradnej gospodyni, przedsiębiorczej menedżerki domowego budżetu i osoby dbającej o planetę – to doskonały moment, by połączyć wszystkie te zadania w jedno działanie. Zyska na tym dom, środowisko i własne poczucie sprawczości. A może – kto wie – te pieniądze okażą się początkiem czegoś nowego.