Od września 2025 roku uczniów czekają istotne zmiany w funkcjonowaniu polskich szkół. Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadza modyfikacje zarówno w kalendarzu, jak i w programie nauczania. Najbardziej zauważalną nowością będzie skrócenie liczby tur ferii zimowych – dotąd organizowano je w czterech terminach, teraz mają odbywać się w trzech. Ale to dopiero początek reform.
Z planów lekcji zniknie przedmiot Historia i Teraźniejszość (HiT), wprowadzony zaledwie kilka lat wcześniej. Zastąpią go dwa nowe bloki tematyczne: edukacja obywatelska oraz edukacja zdrowotna. Zmiany mają być odpowiedzią na potrzeby współczesnej młodzieży – tak przynajmniej twierdzi resort. Uczniowie mają zdobywać praktyczną wiedzę na temat społeczeństwa, praw i obowiązków obywatelskich, a także uczyć się dbania o zdrowie fizyczne i psychiczne.
Nowe obowiązki dla nauczycieli
Zmiana planu lekcji to tylko część reformy. Ministerstwo planuje także wprowadzenie obowiązku przygotowywania opinii o funkcjonowaniu ucznia na potrzeby orzeczeń dotyczących kształcenia specjalnego. Do tej pory zajmowały się tym głównie poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Teraz MEN chce, aby szkoły w większym stopniu przejęły tę rolę.
Oznacza to, że nauczyciele – poza prowadzeniem lekcji – będą musieli systematycznie gromadzić dane, wymieniać się informacjami między sobą i opracowywać obszerne dokumenty opisujące ucznia. Jak podkreślają eksperci, wymaga to nie tylko czasu, ale i kompetencji diagnostycznych, których wielu pedagogów po prostu nie posiada.
Eksperci ostrzegają przed przeciążeniem kadry
Dr Marta Majorczyk z Uniwersytetu SWPS, cytowana przez „Strefę Edukacji”, wskazuje, że planowane zmiany mogą oznaczać poważne obciążenie dla nauczycieli. Jej zdaniem, wraz ze wzrostem liczby opinii i orzeczeń, kadra pedagogiczna będzie zmuszona poświęcać ogromne ilości czasu na dokumentację.
– Nauczyciele, obok lekcji i przygotowania do zajęć, będą musieli wypełniać skomplikowane formularze. To wymaga dodatkowego zaangażowania i specjalistycznej wiedzy – tłumaczy ekspertka.
Problemem jest również brak dostępu do profesjonalnych narzędzi diagnostycznych w szkołach. O ile poradnie dysponują testami i procedurami, które pozwalają rzetelnie ocenić potrzeby ucznia, o tyle nauczyciele przedmiotowi najczęściej nie mają takiego zaplecza. Obawy budzi także fakt, że w wielu przypadkach brak im przygotowania psychologicznego do takiej pracy.
Strach wśród nauczycieli
Wśród nauczycieli narasta niepokój. Wielu z nich otwarcie mówi, że nowe przepisy mogą doprowadzić do jeszcze większego przeciążenia kadry. Już teraz borykają się z biurokracją i nadmiarem obowiązków, a perspektywa dodatkowej dokumentacji rodzi frustrację.
Część pedagogów zwraca uwagę, że dodatkowe zadania mogą odbić się na jakości nauczania. Czas poświęcony na wypełnianie formularzy i przygotowywanie opinii to godziny, które mogłyby zostać wykorzystane na pracę z uczniami. Obawy dotyczą także tego, że nauczyciele, nie posiadając odpowiednich narzędzi, będą zmuszeni oceniać uczniów „na wyczucie”, co może odbić się na rzetelności diagnoz.
Nowe przedmioty – oczekiwania a rzeczywistość
Edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna mają stanowić odpowiedź na potrzeby współczesnych nastolatków. W założeniu uczniowie mają lepiej rozumieć prawa i obowiązki obywatelskie, a także uczyć się dbania o zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. To ambitne plany, które brzmią obiecująco, ale rodzą pytanie: kto będzie prowadził te zajęcia i czy nauczyciele otrzymają odpowiednie przygotowanie?
Nie brakuje opinii, że wprowadzenie nowych przedmiotów bez dodatkowych szkoleń dla kadry może sprawić, że ich realizacja będzie powierzchowna. Z drugiej strony, część rodziców i ekspertów edukacyjnych podkreśla, że takie lekcje są potrzebne – młodzież zbyt często nie ma okazji zdobywać wiedzy praktycznej o życiu społecznym i zdrowiu.
Czy zmiany poprawią sytuację uczniów?
Ministerstwo Edukacji argumentuje, że nowe regulacje mają zwiększyć trafność diagnozy i zapewnić uczniom lepsze wsparcie. Idea wydaje się słuszna – chodzi przecież o to, aby dzieci ze specjalnymi potrzebami otrzymywały pomoc szytą na miarę. Jednak sposób wprowadzenia tych zmian budzi poważne wątpliwości.
Z jednej strony mamy ambitne plany reform, z drugiej – realne obawy nauczycieli, którzy obawiają się, że nie będą w stanie sprostać nowym zadaniom. Jeśli nie otrzymają wsparcia w postaci dodatkowych szkoleń, narzędzi i odciążenia z części biurokratycznych obowiązków, cała reforma może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Między reformą a realiami
Zmiany wprowadzane od roku szkolnego 2025/2026 są jednymi z najbardziej znaczących w ostatnich latach. Uczniowie zyskają nowe przedmioty, a kalendarz szkolny zostanie zmodyfikowany. Nauczyciele jednak dostaną kolejne obowiązki, które już teraz budzą ich sprzeciw i obawy.
Dla kobiet – matek, nauczycielek czy uczennic – to szczególnie ważny temat. Reforma może wpłynąć na codzienne życie rodzin, na rytm roku szkolnego i na jakość edukacji. Warto więc przyglądać się temu, jak MEN będzie wprowadzać zmiany w praktyce. Bo choć idea lepszego wsparcia uczniów i edukacji zdrowotnej brzmi dobrze, bez odpowiedniego przygotowania i zasobów dla nauczycieli, może pozostać jedynie na papierze.