Connect with us

mGaska.pl

List do M.

List do M.: “Dobrze zarabiam, ale nie stać mnie na mieszkanie w Warszawie – gdzie popełniłam błąd?”

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

Droga Redakcjo,

Piszę do Was, bo nie wiem, czy to tylko ja mam takie odczucia, czy może więcej osób czuje podobnie. Mam 32 lata, świetnie płatną pracę, odkładam pieniądze, nie szaleję z wydatkami, a mimo to… nie stać mnie na mieszkanie w Warszawie.

Nie mówię tu o luksusowym apartamencie z widokiem na Wisłę, ale o zwykłym, przyzwoitym dwupokojowym mieszkaniu w sensownej dzielnicy. Z każdym kolejnym rokiem ceny rosną w takim tempie, że moje oszczędności, choć regularnie odkładane, stają się jakby coraz mniej warte. Kredyt? Nawet przy moich dochodach banki wyliczają mi takie raty, że musiałabym zrezygnować z jakiegokolwiek życia.

I wiecie, co mnie najbardziej frustruje? To, że zawsze robiłam wszystko tak, jak trzeba. Skończyłam studia, znalazłam dobrą pracę, nie wydaję pieniędzy na głupoty. Mam stabilne zatrudnienie, dobrze zarabiam, ale i tak nie mogę sobie pozwolić na to, co jeszcze kilkanaście lat temu było standardem dla ludzi w moim wieku.

Moja mama mówi mi, że ona i tata kupili swoje pierwsze mieszkanie, gdy mieli po 28 lat. Jasne, było małe i na kredyt, ale było ICH. Moi rodzice wychowali się w świecie, w którym posiadanie mieszkania było osiągalnym celem dla każdego, kto ciężko pracował. A my? My możemy ciężko pracować i co najwyżej wynajmować coś na peryferiach albo brać kredyt na 35 lat, modląc się, żeby stopy procentowe nie poszybowały w kosmos.

W Warszawie ceny mieszkań w nowym budownictwie zaczynają się od 15-20 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Przy 50-metrowym mieszkaniu to milion złotych. Milion! Nawet jeśli odkładam po kilka tysięcy miesięcznie, to zanim uzbieram rozsądny wkład własny, ceny zdążą wzrosnąć o kolejne kilkadziesiąt procent.

Zastanawiam się, dla kogo właściwie jest teraz rynek nieruchomości? Bo na pewno nie dla ludzi takich jak ja – ambitnych, dobrze zarabiających, ale niemających bogatych rodziców, którzy mogą wyłożyć pół miliona na wkład własny.

Nie chcę narzekać, ale naprawdę zaczynam czuć się bezradna. Czy mieszkanie w mieście, w którym pracuję i płacę podatki, to luksus, na który mogą sobie pozwolić tylko spekulanci, inwestorzy i ludzie, którzy mieli szczęście urodzić się w odpowiedniej rodzinie?

Coraz częściej myślę o wyprowadzce z Warszawy. Ale z drugiej strony – dlaczego mam rezygnować z miasta, które lubię i w którym budowałam swoją karierę? Czy naprawdę to jedyna opcja dla ludzi takich jak ja?

Może ktoś z Was ma podobne odczucia? Może ktoś znalazł na to rozwiązanie?

Pozdrawiam,

Agnieszka

Droga Agnieszko,

Dziękujemy Ci za Twój list – wierzymy, że nie jesteś jedyną osobą, która czuje podobną frustrację. Temat dostępności mieszkań, szczególnie w Warszawie, od dawna budzi ogromne emocje. To, o czym piszesz, to rzeczywistość, z którą mierzy się całe pokolenie młodych, ambitnych ludzi.

Twoja historia doskonale obrazuje paradoks współczesnego rynku nieruchomości – nawet osoby z dobrą pracą i stabilnym dochodem mają ogromne trudności z zakupem własnego mieszkania. I to nie dlatego, że nie potrafią zarządzać finansami czy nie pracują wystarczająco ciężko. Po prostu warunki rynkowe zmieniły się diametralnie w porównaniu do czasów naszych rodziców.

Prawda jest taka, że mieszkania w Warszawie przestały być „dobrem użytkowym”, a stały się inwestycją – i to nie dla zwykłych ludzi, ale dla funduszy inwestycyjnych, spekulantów i osób, które traktują nieruchomości jako sposób na pomnażanie kapitału. Efekt? Ceny szybują w górę, a przeciętny mieszkaniec miasta zostaje zmuszony do wynajmu albo zaciągania gigantycznych kredytów, które wiążą go z bankiem na większość życia.

Czy istnieje rozwiązanie? Niestety, nie ma jednego prostego wyjścia. Na pewno warto śledzić rynek, rozważać różne opcje i nie podejmować pochopnych decyzji. Być może warto szukać mieszkań w rozwijających się dzielnicach lub w okolicach Warszawy, gdzie ceny są nieco bardziej przystępne. Niektóre osoby decydują się na wynajem długoterminowy, który – choć nie daje poczucia stabilizacji – pozwala uniknąć gigantycznego kredytu.

Z drugiej strony, rośnie świadomość tego problemu i coraz więcej mówi się o konieczności regulacji rynku nieruchomości. Być może w przyszłości sytuacja się zmieni, ale na razie – niestety – wiele osób, tak jak Ty, czuje się bezradnych wobec rosnących cen.

Dziękujemy Ci za podzielenie się swoją historią. Mamy nadzieję, że znajdziesz rozwiązanie, które pozwoli Ci mieszkać tam, gdzie chcesz, bez poczucia, że musisz rezygnować z marzeń o normalnym życiu.

Pozdrawiamy serdecznie,

Redakcja

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.
Będzie nam niezmiernie miło gdy podzielisz się naszym artykułem ze znajomymi, umieszczając go u siebie na Facebooku lub Instagramie.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Kraków
5000-7000 PLN
part-time
Zobacz więcej
Białystok - centrum
4500-6000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Warszawa
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej

Razem możemy stworzyć coś wyjątkowego – przestrzeń, w której każda kobieta będzie mogła czuć się dobrze, bezpiecznie i pewnie. Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną.


Reklama

Więcej w List do M.

×