Czas przejścia ze Starego Roku w Nowy jest dla mnie szczególnie ważny. Kocham bowiem zaczynać rzeczy od początku. Takie momenty przynoszą mi zawsze poczucie ogromnej ulgi. Przypominają, że wszystko, ale to wszystko, można zacząć na nowo, zapisując kolejną czystą kartę w swoim życiu. Prawda jest oczywiście taka, że zacząć od początku można każdego dnia. Przyznajcie jednak, że w Nowy Rok to jakby bardziej naturalne, łatwiejsze. Jakby wszechświat z założenia nam w tym sprzyjał.

Dla mnie początek Nowego Roku jest też okazją do pewnej refleksji nad tym, co wydarzyło się w Starym Roku ale, przede wszystkim, nad tym, jak chciałbym aby wyglądał kolejny.
W tym roku postanowiłam w przemyślany sposób nakreślić mój plan działania na 2025 rok. Zależy mi na tym aby ten plan mi faktycznie służył. Motywował, a nie frustrował. Wzmacniał, a nie dołował. Ułatwiał działanie, a nie wprowadzał chaos.
Mówiłam Wam, że piszę tu nie jako specjalistka od czegokolwiek ale jako jedna z Was? No właśnie. To niech ten tekst będzie moim osobistym kompasem na rozpoczęty rok. Będę do niego wracać, gdy stracę z oczu cel, gdy tylko kołowrotek myśli przejmie kontrolę nad moim umysłem, a co za tym idzie, gdy chaos zajmie miejsce sprawczości.
A przy okazji, może dla Was tekst okaże się inspiracją do nakreślenia planu działania w Nowym Roku.
Po co mi właściwie plan na Nowy Rok?
Zacznijmy od postaw. To, w jaki sposób zaplanuję przyszły rok zależy głównie od tego, w jakim w ogóle celu ten plan tworzę. Otóż na pewno nie po to, by stanowił osobisty bat na moje słabości. Zaczynam planowanie kolejnego roku w poczuciu, że WYSTARCZAJĄCA. Formułowane plany i cele nie są po to abym w 2025 roku stała się lepszą wersją siebie, ani po to abym sobie cokolwiek udowadniała. Są po to aby ulepszyć moje życie. Aby dać mi poczucie spełnienia, spokoju i pewności, że jestem na właściwej ścieżce. Bo zasługuję na najlepsze życie. A ono jest w moich rękach.
Nie uzależniam więc samooceny od osiągania celów. Z mojej perspektywy chodzi raczej o poczucie sprawczości i satysfakcję z określonych działań, które podejmuję w życiu. Moja praca i energia są cenne, a zatem chcę dystrybuować je rozważnie i w odpowiednich kierunkach. A plan ma mi w tym pomóc.

Co faktycznie jest dla mnie ważne?
Zanim wyznaczę sobie cele na kolejny rok poświęcę chwile (a może lepiej kilka chwil) by zastanowić się, czego tak na prawdę chcę. Gdzie chciałabym być, gdy rok będzie się kończył. Co chciałabym osiągnąć.
Staram się wręcz wizualizować siebie w momencie, gdy to wszystko się wydarza. Jak się będę czuła. Co wtedy w moim życiu się zmieni. Kto mnie będzie otaczał. Dzięki temu mogę z poziomu intuicji ocenić, czy faktycznie chcę aby tak właśnie było.
nieruchomosci
Warszawa
Wynajmę mieszkanie 55 metrów
2,300.00
PLN
uslugi
Katowice
Wykonam makijaż na ślub
450.00
PLN
uslugi
Łódź
Korepetycje z matematyki
150.00
PLN
Sądzę, że to pomoże mi w odrzuceniu tych pseudo-marzeń, które podpowiada raczej ego, a nie serce lub umysł.
Dodatkowo, głęboko wierze, że manifestacja celów przez ich wizualizację przybliża mnie do nich, wzmacnia moją sprawczości i pewność siebie. Jest takie magiczne słowo, jak AFIRMACJA. W tym roku Ona też będzie ważnym elementem mojego planu działania.
Jeden stopień, czy cała góra?
Jeśli mówimy o marzeniach, to ruszajmy w Himalaje. Dream big. Przecież zasługuję na to, co najlepsze.
A jak powinnam sformułować cele znajdujące się w moim planie? Zdecydowanie jako kolejny stopień! W tym roku zamierzam określać swoje cele bardzo konkretnie.
Chcę by były osiągalne a nie dalekosiężne. Chę je mieć w zasięgu wzroku. Po to, by – gdy już do celu dotrę – z poczuciem satysfakcji wyznaczyć kolejny.
Te wszystkie stopnie, te schody, po których się wspinam, przybliżają mnie to realizacji marzeń.
Ważna jest też dla mnie sama droga do osiągnięcia celów. Moja codzienność, w której chcę odnajdować szczęście. Nie nastawiam się na całkowite poczucie spełnienia bo nie do tego zmierzam. Moim celem nie jest aby w tym roku załatwić wszystko, co mam do załatwienia. Realizacja celów prowadzi do nakreślenia kolejnych, nawet jeśli są to malutkie kroczki, a mój plan działania nie da mi poczucia, że wszystko jest zupełnie poukładane. To po prostu nierealne. Będę wracać do tego myślami tak aby plan działania nie powodował frustracji związanych z wrażeniem, że, mimo moich starań, nadal tyle zostało do zrobienia.
Mam jeszcze jedną, ważną refleksję która ma mnie wzmocnić w realizacji mojego planu i nieco zdystansować od sygnałów odbieranych ze świata zewnętrznego. Nie jest tak że ludzie wokół mnie odnaleźli cudowny przepis na życie a ja jeszcze nie i dlatego jestem w tym życiowym nieogarnięciu. Każdy ma swoje nieogarnięcie. Każdy ma swoje schodki, po których się wspina. Ważne żeby szukać w tej drodze, w tej codzienności spokoju i szczęścia.
Obserwuję swoje postępy notując
Realizując tegoroczny plan, na bieżąco będę prowadziła kalendarz. Ja akurat uwielbiam te papierowe, w których mogę notować, zapisywać, dopisywać, skreślać, rysować
Będą zapisywać tam cele, notować postępy i swoje refleksje na temat ich realizacji. Moje notatki nie dotyczą wyłącznie planu dnia, czy tygodnia. Kalendarz jest też dla mnie przestrzenią do gromadzenia ważnych obserwacji, pomysłów ale też np inspiracji na kolejne podróże.
Mam poczucie, że myśli z głowy znikają a słowa z papieru nie. Po za tym, te wszystkie notatki pozwalają mi na obserwację mojego toku myślenia i moich motywacji.
To co, działamy? Tylko pamiętaj, z wyrozumiałością, spokojem i dystansem.
Działaj i dbaj o siebie <3
