Wyobraźmy sobie sytuację: budzimy się rano, sięgamy po telefon, a tam cisza. Facebook nie odświeża tablicy, Instagram nie ładuje zdjęć, TikTok nie działa. To nie jest chwilowa awaria, ale trwałe wyłączenie wszystkich platform, które przez ostatnie lata stały się niemal nieodłączną częścią naszego dnia. Czy nasze życie wyglądałoby inaczej? A może odkryłybyśmy w tym coś, co dałoby nam oddech?
Pierwsze chwile – dezorientacja i poczucie braku
Na początku zapewne większość osób poczułaby pustkę. Dla wielu kobiet media społecznościowe to nie tylko rozrywka, ale też źródło inspiracji, kontaktów czy nawet pracy. Influencerki, stylistki, trenerki czy makijażystki w dużej mierze opierają swój biznes na Instagramie lub TikToku. Gdyby nagle zniknęły, ich działalność zostałaby poważnie zachwiana. To mogłoby oznaczać prawdziwy kryzys w świecie online – nie tylko emocjonalny, ale też finansowy.
Jednocześnie zwykli użytkownicy, którzy każdego dnia przewijają tablicę w poszukiwaniu wiadomości, porad albo memów, poczuliby się zagubieni. Brak „scrollowania” przed snem czy porannego sprawdzania powiadomień wywołałby frustrację, a nawet poczucie osamotnienia.
Czy wróciłybyśmy do dawnych nawyków?
Po początkowym szoku naturalnym krokiem mogłoby być poszukiwanie alternatyw. Niektóre z nas zaczęłyby częściej pisać SMS-y, dzwonić do przyjaciółek czy spotykać się na żywo. Inne przerzuciłyby się na fora internetowe czy komunikatory. Pojawiłoby się też więcej czasu na rzeczy, które dziś często spychamy na dalszy plan – czytanie książek, spacer, dłuższe rozmowy przy kawie.
Być może odkryłybyśmy na nowo radość z tego, że ktoś patrzy nam w oczy, a nie w ekran. Może relacje stałyby się głębsze, bo nie budowane na lajkach, ale na prawdziwych emocjach.
Konsekwencje dla biznesu i pracy
Nie możemy jednak zapominać, że social media to nie tylko zabawa. To także ogromny rynek pracy i reklamy. Firmy, które inwestowały setki tysięcy złotych w kampanie na Facebooku czy Instagramie, musiałyby nagle zmienić strategię. Influencerki straciłyby źródło dochodu, a sklepy online – kanał sprzedaży. Wiele kobiet, które prowadzą własne biznesy kosmetyczne, modowe czy coachingowe, musiałoby poszukać innych sposobów dotarcia do klientek.
Prawdopodobnie nastąpiłby renesans stron internetowych, newsletterów czy klasycznej reklamy. Znowu popularne mogłyby się stać blogi, które kiedyś były głównym medium opiniotwórczym w sieci.
Psychologiczny oddech czy nowy rodzaj uzależnienia?
Choć na początku wiele osób czułoby się zagubionych, brak mediów społecznościowych mógłby przynieść także ulgę. Zniknęłaby presja porównywania się z innymi, oceniania własnego życia przez pryzmat idealnych zdjęć i filtrów. Kobiety, które codziennie oglądają perfekcyjne sylwetki, twarze bez zmarszczek i luksusowe wakacje, mogłyby odetchnąć, bo nie miałyby już tej codziennej dawki kompleksów.
Ale warto pamiętać, że w naturze człowieka leży potrzeba dzielenia się i opowiadania o sobie. Gdyby Facebook i Instagram przestały istnieć, prawdopodobnie pojawiłyby się inne platformy. Możliwe, że jeszcze szybsze, bardziej uzależniające i bardziej inwazyjne.
Świat offline – powrót do realności
Bez mediów społecznościowych moglibyśmy powrócić do prostszych form spędzania czasu. Spotkania w domach, wspólne gotowanie, ręcznie pisane listy – rzeczy, które dla naszych mam czy babć były normą. Być może wróciłoby więcej autentyczności do relacji, bo nikt nie musiałby zastanawiać się, czy zdjęcie dobrze wygląda na Instagramie.
Jednocześnie świat informacji zmieniłby się diametralnie. To, co dziś poznajemy w kilka sekund dzięki scrollowaniu, wymagałoby więcej czasu – czytania gazet, oglądania telewizji czy słuchania radia. Czy byłoby to złe? Niekoniecznie. Może dzięki temu informacje docierałyby do nas wolniej, ale dokładniej.
Czy jesteśmy gotowe na taki scenariusz?
Patrząc na nasze codzienne przyzwyczajenia, trudno wyobrazić sobie nagłe odcięcie od social mediów. Dla wielu kobiet telefon to nie tylko narzędzie kontaktu, ale też kalendarz, pamiętnik, miejsce, gdzie przechowują wspomnienia i zdjęcia. Brak tego wszystkiego byłby dużym wstrząsem.
Jednak paradoksalnie to właśnie taki kryzys mógłby nas nauczyć równowagi. Pokazałby, że życie toczy się także poza ekranem, a najważniejsze więzi budujemy nie online, ale twarzą w twarz.
Refleksja na koniec
Świat bez Facebooka, Instagrama i TikToka to wizja, która budzi zarówno lęk, jak i ciekawość. Z jednej strony stracilibyśmy ogromną część naszego współczesnego życia, a wiele kobiet musiałoby od nowa budować swoją zawodową codzienność. Z drugiej strony pojawiłaby się szansa na głębsze relacje, mniej presji i więcej prawdziwego kontaktu ze sobą i innymi.
To pytanie nie brzmi więc: „Czy byśmy przetrwały?”, ale raczej: „Jak bardzo zmieniłoby się nasze spojrzenie na świat i same siebie?”.