Branża kosmetyczna od dawna opiera się na wizerunkach osób, które mają inspirować, zachwycać i tworzyć pewne wzorce piękna. Jednak w ostatnich dniach L’Oréal, jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek kosmetycznych na świecie, znalazła się w samym centrum gorącej dyskusji. Powód? Wybór 24-letniej Ari Kytsyi, amerykańskiej modelki i znanej twórczyni treści na platformie OnlyFans, do kampanii reklamowej skierowanej do młodych kobiet i nastolatek.
Ten ruch wywołał falę komentarzy – zarówno pochwał, jak i krytyki. Dla jednych to przejaw otwartości i postępu, dla innych – niepokojąca gloryfikacja branży dla dorosłych, która nie powinna być łączona z produktami skierowanymi do młodszych odbiorców.
Kim jest Ari Kytsya?
Ari Kytsya to postać, która w mediach społecznościowych zbudowała ogromną społeczność. Na Instagramie i TikToku obserwuje ją ponad 4,6 miliona osób. Choć jej rozpoznawalność w dużej mierze opiera się na pracy w serwisie OnlyFans, gdzie publikuje treści przeznaczone wyłącznie dla dorosłych, Ari nie ogranicza się wyłącznie do tego rodzaju działalności.
Na swoich profilach prezentuje również mniej odważne materiały – zdjęcia z podróży, ujęcia z sesji modowych czy fragmenty codziennego życia. W tej mieszance wizerunku modelki, influencera i twórczyni treści erotycznych tkwi jednak główny punkt sporny całej kampanii – odbiorcy zastanawiają się, czy osoba tak mocno kojarzona z branżą pornograficzną powinna być twarzą kosmetyków dla nastolatek.

L’Oréal broni swojej decyzji
Marka, krytykowana za ten wybór, nie wycofuje się z podjętej decyzji. W oświadczeniu przedstawiciele L’Oréal podkreślili, że Ari Kytsya została doceniona za „otwartość w mówieniu o radościach, wyzwaniach i ryzyku branży, w której pracuje”. Według firmy jest to osoba, która nie wstydzi się swoich wyborów zawodowych, a jednocześnie potrafi mówić o nich w sposób świadomy i odpowiedzialny.
Dla L’Oréal to dowód, że autentyczność jest dziś jedną z kluczowych wartości w marketingu – nawet jeśli oznacza to wyjście poza tradycyjne granice reklamy. Firma twierdzi, że chce inspirować młode kobiety do akceptowania siebie i podejmowania decyzji w zgodzie ze sobą, niezależnie od opinii otoczenia.
Fala krytyki w sieci
Mimo zapewnień marki, w mediach społecznościowych zawrzało. Wielu internautów zwraca uwagę, że taka współpraca może być odbierana jako normalizowanie i promowanie branży pornograficznej wśród nastolatek. Krytycy podkreślają, że młode dziewczyny, widząc swoją idolkę w reklamie znanej marki, mogą traktować jej drogę zawodową jako inspirację – nawet jeśli wiąże się ona z treściami, które w ich wieku są niedostępne.
Pojawiają się również głosy, że wizerunek Ari jest w sprzeczności z wartościami, jakie powinny nieść kampanie skierowane do młodszych odbiorców. Zdaniem części komentatorów, taka decyzja może prowadzić do rozmycia granic między światem mody i beauty a przemysłem erotycznym.
Granica między autentycznością a odpowiedzialnością
Dyskusja wokół tej kampanii pokazuje, jak trudne stało się dziś balansowanie między marketingową szczerością a społeczną odpowiedzialnością. Z jednej strony mamy do czynienia z kobietą, która otwarcie mówi o swojej pracy, nie wstydzi się jej i buduje wokół siebie lojalną społeczność. Z drugiej – z obawą, że jej obecność w kampanii może mieć wpływ na postawy i wybory młodych odbiorców, którzy dopiero kształtują swoją tożsamość i podejście do relacji, seksualności czy pracy.
Ari Kytsya – symbol zmian w reklamie?
Bez względu na to, po której stronie tej dyskusji stoimy, jedno jest pewne – przypadek Ari Kytsyi pokazuje, jak bardzo zmienia się świat reklamy i to, kogo uznajemy za „twarz marki”. Jeszcze kilkanaście lat temu współpraca globalnej firmy kosmetycznej z osobą z branży dla dorosłych byłaby nie do pomyślenia. Dziś staje się faktem, który jednych oburza, a innych – inspiruje do refleksji nad tym, czym jest wolność wyboru wizerunku.
Być może ta kampania zapisze się w historii marketingu jako moment, w którym granice między światem mainstreamu a branżą dla dorosłych uległy dalszemu zatarciu. Niezależnie od tego, czy uznamy to za pozytywne, czy negatywne zjawisko, nie da się zaprzeczyć, że L’Oréal zdołał osiągnąć jeden z głównych celów reklamy – sprawić, by o ich kampanii mówił cały świat.