Connect with us

mGaska.pl

mGaska.pl

Rodzina

Aneta Łyczkowska: Czy można kochać i odejść? Paradoks miłości

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

Czy można kogoś kochać i jednocześnie odejść? Zawsze, kiedy kochamy, utrata partnera budzi w nas lęk, a nawet przerażenie. Wydaje nam się to nierealne. A jeszcze samemu podjąć decyzję o zakończeniu relacji i odejściu? Czy miłość zawsze oznacza bycie razem? A może odejście pomimo miłości to największy akt odwagi i dowód miłości do samego siebie?

Czym naprawdę jest miłość?

Tu bym się zatrzymała. Warto zauważyć, że istnieją różne „miłości”. Jest miłość jako emocja, ale jest też miłość jako uczucie. Ta pierwsza jest lekka, czasem nawet frywolna – to chemia, ekscytacja, namiętność. Miłość jako uczucie to już troska, odpowiedzialność, poczucie bliskości i bezpieczeństwa, a także codzienna praca nad relacją.

Kochać kogoś można na różne sposoby i każdy z nas od miłości oczekuje innych rzeczy. Dla jednych chemia wystarczy. Dla innych przejście na kolejny etap, czyli odpowiedzialność za drugiego człowieka, wspólne decyzje czy intensywna bliskość, może być przytłaczające.

Jeśli ktoś ma złe doświadczenia z poprzednich związków i lękowy styl przywiązania, trudno mu będzie wejść w kolejną „fazę” miłości. Często mówimy, że miłość dojrzewa. I tak właśnie jest. To czas sprawia, że poczucie kochania kogoś w nas rośnie i zakorzenia się.

Jeśli w stałych relacjach, mimo upadków i wzlotów, czujemy, że dajemy i kochamy, możemy mówić o dojrzałej miłości. Ta jest stabilna, nie do zachwiania – tu pojawia się zgodność wartości i patrzenie w tym samym kierunku. Ale jeśli nie ma solidnych fundamentów budowania miłości, nie możemy mówić o stabilności. Czy wtedy kochamy mniej?

Dlaczego ludzie odchodzą pomimo miłości?

Tak, ludzie kochają i odchodzą. I nie można tego kwestionować. Wyrzućcie do śmieci rady koleżanek: „Jakby cię naprawdę kochał, to by został i o ciebie walczył.” No nie. Można naprawdę kochać i zrezygnować z relacji. Powody? Jest ich mnóstwo. Każdy czuje inaczej, ale czasem nie ma innego wyjścia, gdy serce mówi „zostań”, a głowa krzyczy „odejdź”.

Brak kompatybilności

Kochamy, ale na wielu płaszczyznach życia codziennego pojawia się rozjazd. Wiemy, że to życie nie jest dla nas. Na przykład: partner wykonuje zawód, który sprawia, że często nie ma go w domu. Jest lekarzem. Nocne i świąteczne dyżury nigdy się nie skończą. Na początku mogło się to wydawać do zaakceptowania, a nawet imponujące. Ale z czasem nasze oczekiwania wobec związku i partnera się zmieniają. To, co na początku było atrakcyjne w teorii, w praktyce okazuje się nie do przeskoczenia. Podobnie z chęcią posiadania dzieci – tu rozjazd może pojawić się nawet po latach.

Toksyczna relacja

Tu miłość nie wystarczy. Jeśli w relacji pojawiają się kłamstwa, przemoc psychiczna, manipulacje – wiadomo, że jedna ze stron odejdzie. Pytanie tylko: kiedy? Czy ofiara może kochać swojego oprawcę? Oczywiście. I mimo trudnej decyzji o odejściu – dalej może go kochać.

Brak równości

Kiedy jedna strona kocha bardziej. Kiedy mamy inne style miłości. Na początku może się wydawać, że „dam radę całe życie, bo on po prostu taki jest – nie jest zbyt wylewny”. Ale trwanie w takiej relacji, gdy potrzebujemy więcej bliskości i zaangażowania, z czasem rodzi frustrację.

Rozwój

To jeden z najczęstszych powodów rozstania w związkach z długim stażem. Jedna osoba chce się rozwijać, jest głodna życia: zawodowo, emocjonalnie, duchowo. Druga marzy o świętym spokoju i odlicza dni do emerytury. Kiedy jedna strona rozwija się, a druga stoi w miejscu, trudno znaleźć nić porozumienia.

Brak poczucia bezpieczeństwa

Nie zawsze go brakuje od początku. Często pojawia się nagle, po utracie zaufania. Miłość nie gaśnie, ale coś się zmienia. Czy musimy zostać w relacji, w której zniknęło poczucie bezpieczeństwa? To jak utrata fundamentu – początek końca. Zanim jedna ze stron przyzna się do utraty zaufania, zwykle pojawiają się kłótnie, które tylko przyspieszają rozpad.

Miłość vs. rzeczywistość

Nie da się długo walczyć ze sobą i zakłamywać rzeczywistości. Emocje są takie cudowne, że nawet te najbardziej skrywane prędzej czy później wychodzą na światło dzienne. Można kogoś kochać i jednocześnie cierpieć. Sama miłość nie ochroni nas przed bólem i żadna miłość nie gwarantuje szczęścia. Nie możemy zaplanować, w kim i kiedy się zakochamy. Często uczucie przychodzi znienacka i nas zaskakuje. Miłość to piękny motor napędowy do życia. Kiedy jesteśmy zakochani, wszystko wydaje się łatwiejsze. Ale… bez solidnych fundamentów nie ma szans na szczęśliwe zakończenie.

Bez wzajemności miłość może osłabiać i wypalać. Bez szacunku może zniszczyć, bo zamyka nam oczy na wiele rzeczy. W chaosie, nierówności czy uzależnieniu emocjonalnym miłość sprawia, że zanikają nasze granice, ten naturalny strażnik bezpieczeństwa. Czy można się przed tym uchronić? Pewnie nie, ale można uważnie obserwować. Już na początku zauroczenia często widać subtelne sygnały, że coś nie gra. Warto wtedy się zatrzymać  i zastanowić czy inwestować dalej, zanim wpadniemy po uszy.

Paradoks – odejście jako akt miłości

Tak, odejście może być aktem miłości – do siebie i do drugiej osoby. Umówmy się: nikt nie odchodzi ze szczęśliwego związku, w którym kocha i jest kochany, w którym szanuje i jest szanowany. Odchodzimy, gdy coś nie działa. A jeśli my to wiemy, to druga strona też to czuje.

Odchodzimy kochając, bo miłość do siebie samych jest ważniejsza. Nikt o nas nie zadba tak jak my.
Odejście z nieidealnej relacji to wyraz szacunku do siebie, troska o własne emocje, o bezpieczeństwo, o przyszłość. Ale to też wyraz szacunku do drugiej osoby. Bo nikt nie chce tkwić w związku, w którym jedna strona jest nieszczęśliwa. Czy dzieci i wspólny kredyt mają znaczenie? Czy liczy się przeszłość? Nie. Liczy się tu i teraz. Liczy się to, co przed nami. Czasu nikt nie cofnie.

Jak przeżyć taki paradoks?

Przede wszystkim , zaakceptować, że pomimo miłości relacja nie działa. Pozwolić sobie na to, że można kochać i odejść. Miłość nie zobowiązuje do trwania w czymś, co nas rani, zatrzymuje i odbiera spokój.

Trzeba pogodzić się z tym, że przyszłość nie będzie wyglądała tak, jak ją sobie wyobrażaliśmy. Przejść żałobę, a potem zacząć od nowa. Nowe życie, nawet w pojedynkę, wcale nie oznacza gorszego życia.

Odwaga to nie tylko walka o związek. Odwaga to też walka o siebie, o swoje szczęście.
Miłość to wolność, więc zaakceptujcie, że ktoś może być szczęśliwszy bez was, albo że to wy możecie być bardziej spełnieni i szczęśliwsi bez kogoś.

Podjęcie decyzji o odejściu, gdy kochamy, ale wiemy, że relacja nam nie służy, to olbrzymia dojrzałość.

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.
Będzie nam niezmiernie miło gdy podzielisz się naszym artykułem ze znajomymi, umieszczając go u siebie na Facebooku lub Instagramie.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Kraków
5000-7000 PLN
part-time
Zobacz więcej
Białystok - centrum
4500-6000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Poznań
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej

Pisarka, autorka ebooków i mentorka. Moja misją jest wspierać kobiety w trudnych momentach. Pomagam kobietom w kryzysie.


Reklama

Więcej w Rodzina

×