Magdalena Bober to jedna z tych dziennikarek, które potrafią słuchać i wydobywać z rozmówców to, co najważniejsze. Widzowie „Dzień Dobry TVN” doskonale znają jej reportaże – pełne emocji, inspirujących opowieści i tematów, które poruszają serca. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu i pasji do dziennikarstwa zbudowała swój unikalny styl, łączący rzetelność z empatią.
W naszym wywiadzie rozmawiamy o kulisach pracy w telewizji śniadaniowej, o tym, jak wybiera tematy, które później oglądają miliony widzów, oraz o tym, co najbardziej lubi w swojej pracy. Magdalena opowiada także, jak radzi sobie z emocjonalnymi historiami, które często są częścią jej materiałów, i zdradza, które momenty w karierze najbardziej zapadły jej w pamięć.

Marta Gąska: Co sprawiło, że zdecydowałaś się na pracę w dziennikarstwie? Czy zawsze marzyłaś o tej ścieżce kariery?
Magdalena Bober: Odkąd pamiętam, fascynowały mnie biografie i ludzkie historie. Uwielbiałam też czytać (na rogu kamienicy, w której mieszkałam w dzieciństwie była biblioteka publiczna – uwielbiałam tam przesiadywać, a moja karta biblioteczna zawsze była wypełniona po brzegi), język polski był moim ukochanym przedmiotem w szkole. To nie mogło się skończyć inaczej 😉
Dość szybko dowiedziałam się, że istnieje zawód, który łączy wszystkie moje zainteresowania. Już w podstawówce udzielałam się w gazetce szkolnej, w liceum uwielbiałam przeprowadzać wywiady przy każdej nadarzającej się okazji. Naturalnym dla mnie było, że będę studiować dziennikarstwo. Ukończyłam też anglistykę, co bardzo przydaje się w mojej pracy.
Marta: Jak wygląda Twój typowy dzień pracy w “Dzień Dobry TVN”?
Magda: Moja praca polega na realizowaniu wejść na żywo z różnych zakątków Polski, więc spędzam dużo czasu w podróży; w pociągach i samochodach. O temacie live’a i miejscu jego realizacji dowiaduję się zwykle na kilka dni przed nim. Na miejscu muszę być dzień przed, żeby nie ryzykować sytuacji, w której nie dotrę na czas – na przykład przez wypadek na drodze, czy korki. Wieczory w hotelach spędzam na dokumentowaniu tematu, o którym następnego dnia będę opowiadać widzom. Wstaję wcześnie rano, zwykle o godz. 5, 6 rano, żeby być na planie najpóźniej godzinę przed łączeniem ze studiem. To czas, żeby ustalić z ekipą szczegóły, ustawić plan, porozmawiać z bohaterami, przeprowadzić próby. To telewizja na żywo, więc nie mamy drugiej szansy. Kiedy wszystko jest gotowe, czekamy na łączenie, w końcu na tak zwanym uchu słyszę odliczanie i jesteśmy na antenie. Samo wejście trwa zwykle kilka minut. Po wejściu pędzę jak najszybciej do Warszawy, żeby zdążyć odebrać córkę ze szkoły.

Marta: Czy masz jakiś wywiad lub reportaż, który szczególnie zapadł Ci w pamięć?
Magda: Z wielkim sentymentem wspominam reportaż o Mietku Szcześniaku. To dla mnie wyjątkowa postać polskiej sceny muzycznej, bo sama w przeszłości śpiewałam w chórze gospel, zdarzało nam się śpiewać Mietkowi chórki. Artysta pokazał nam swoją pracę wykładowcy akademii im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, opowiedział o czasach, kiedy studiował tam między innymi z Lorą Szafran, zaśpiewał utwór „Motherless Child” na korytarzu akademika, w którym przed laty mieszkał. A później oprowadził nas po swoim warszawskim mieszkaniu pełnym sztuki, książek i muzyki. A na deser przedstawił swoim cudownym sąsiadkom, z którymi wspólnie dbają o osiedlowy ogródek. Myślę, że to jeden z tych materiałów, w którym z dużym wyczuciem udało mi się pokazać nie tylko wybitnego artystę, ale też wspaniałego człowieka.
Marta: Jakie cechy i umiejętności według Ciebie powinien mieć dobry dziennikarz?
Magda: Ciekawość świata i ludzi, dociekliwość, empatię i poczucie odpowiedzialności, poprawne posługiwanie się językiem polskim.
Marta: Jak radzisz sobie z tremą przed kamerą? A może jej w ogóle nie masz?
Magda: Zawsze mam lekką tremę, ale działa ona na mnie mobilizująco. Za każdym razem staram się świetnie przygotować, a gdyby coś miało pójść niezgodnie z planem – nie mam na to wpływu, ale mogę przytomnie zareagować. I tak się zwykle nastawiam.

Marta: Czy zdarzyła Ci się kiedyś sytuacja na wizji, której kompletnie się nie spodziewałaś? Jak sobie z nią poradziłaś?
Magda: Było ich kilka, ale jedno wejście na żywo od razu przychodzi mi na myśl. Było wyjątkowo stresujące, bo mój rozmówca dosłownie przede mną uciekał. Pojechaliśmy w polskie góry, żeby relacjonować wypas owiec na hali. Czekaliśmy z bacą na łączenie z Warszawą. Tworząc program na żywo nie jesteśmy w stanie zaplanować wszystkiego co do minuty, a tym razem rozmowa w studiu się przedłużała. Baca był zniecierpliwiony i dopytywał, kiedy będzie mógł pójść. Próbowałam tłumaczyć bohaterowi, że nie jesteśmy w stanie niczego przyspieszyć. W pewnym momencie machnął ręką i poszedł, a za nim owce. Biegłam próbując go zatrzymać i w tym momencie usłyszałam odliczanie na tak zwanym „uchu”, czyli odsłuchu, dzięki któremu mam łączność z reżyserką. Weszliśmy na antenę, a ja zasapana po prostu przyznałam wszystkim widzom, że biegamy za owcami i zaczęłam zadawać pytania bacy, który chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że jesteśmy już na antenie. Ostatecznie wyszło spontanicznie i zabawnie.
Marta: Jakie było Twoje największe zawodowe wyzwanie?
Magda: Mój wyjazd do Londynu na wywiad z aktorami i reżyserami filmów „Oppenheimer” i „Barbie”. Ich premiery zbiegły się w czasie ze strajkiem branży filmowej w Hollywood. Atmosfera na press junket’ach była napięta. Podczas wywiadu Margot Robbie i Ryan Gosling, wydawali się mało zaangażowani, jakby bojkotowali rozmowy. Dziennikarze komentowali między sobą, że może są już przemęczeni promocją filmu, albo nie wiedzą, jak się zachować w obliczu zapowiadanego i szeroko komentowanego strajku. Następnego dnia, uczestniczyłam w londyńskiej premierze „Oppenheimera”, aktorzy ostentacyjnie opuścili pokaz. Rozpoczął się strajk, odwołano wywiady. Na szczęście udało mi się ostatecznie porozmawiać z reżyserem Christopherem Nolanem.
Marta: Jak wygląda przygotowanie do wywiadu – masz jakieś swoje metody na dobre rozmowy?
Magda: Staram się jak najlepiej poznać bohatera. Przekopuję Internet, odsłuchuję wywiady, oglądam filmy – jeśli to aktor, przesłuchuję utwory muzyków. Dobre przygotowanie to podstawa. Ale też nie stawiam rozmówcy na piedestale. Staram się porozmawiać z bohaterem przed nagraniem/wejściem na żywo, żeby przełamać lody.
Marta: Jak myślisz, jak zmieniła się rola dziennikarza na przestrzeni ostatnich lat?
Magda: Myślę, że dzisiaj dziennikarz powinien jeszcze dokładniej weryfikować fakty ze względu na fake newsy i szerzącą się dezinformację.
Marta: Czy uważasz, że tradycyjna telewizja ma jeszcze dużą przyszłość w dobie mediów społecznościowych?
Magda: Już na studiach słyszałam, że telewizja się kończy. Myślę, że ona nadal będzie miała swoich odbiorców, tylko trzeba się starać za nimi nadążyć.

Marta: Jakie masz pasje poza pracą? Co robisz, gdy chcesz się zrelaksować?
Magda: Musiałam w dużej mierze ograniczyć swoją ogromną pasję, jaką jest taniec ze względu na problemy z kolanami, ale nadal lubię aktywnie spędzać czas, szczególnie z córką – Emilką. Zimą jeździmy na nartach, latem na rowerach. Nadal uwielbiam śpiewać, ale dziś już w zaciszu domu i samochodu 😉
Marta: Czy masz jakieś swoje rytuały lub sposoby na stres?
Magda: Staram się w odosobnieniu wyciszyć gonitwę myśli. Porozmawiać z samą sobą. Zrozumieć źródło stresu i je rozbroić. Przez lata nauczyłam się, że nie wszystko mogę kontrolować, a to, na co nie mam wpływu – puszczam.
Niezwykle relaksuje mnie czas spędzany z Przyjaciółkami. Kocham Ich towarzystwo i jestem wdzięczna za inspirujące kobiety w moim życiu.
Marta: Jakie rady dałabyś młodym osobom, które chciałyby rozpocząć karierę w mediach?
Magda: Bądź pracowity i proaktywny. I nie zrażaj się niepowodzeniami!
Marta: Co najbardziej cenisz w ludziach, z którymi pracujesz?
Magda: Zaangażowanie, profesjonalizm, szacunek do pracy innych, empatię.
