Będąc nastolatką szukałam akceptacji. Najpierw w oczach innych – w pochwałach, w ich zachwycie nad moim wyglądem, w docenieniu moich sukcesów. Wierzyłam, że jeśli będę idealna – szczupła, piękna, uśmiechnięta i zawsze spełniająca oczekiwania – świat mnie pokocha. Ale wiesz co? Im bardziej próbowałam się dopasować, tym bardziej czułam, że gubię siebie.
Dziś mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć: jestem silną kobietą. I nie, to nie znaczy, że jestem perfekcyjna. Wręcz przeciwnie! Akceptacja siebie, swojego ciała, wyglądu i charakteru nie przyszła do mnie w jeden dzień. Była to droga pełna potknięć, zwątpienia i przełomowych momentów. Jeśli Ty również szukasz tej siły w sobie, pozwól, że podzielę się moją historią.

fot.: @wiki_devita
Samooakceptacja to proces, nie cel
Kiedyś myślałam, że wystarczy zmienić coś w sobie, żeby poczuć się dobrze – schudnąć pięć kilogramów, poprawić cerę, być bardziej towarzyską. Ale nawet kiedy osiągałam kolejne „cele”, wciąż czułam, że to nie wystarcza. Bo w rzeczywistości nie chodzi o to, co widzimy w lustrze, ale o to, jak patrzymy na siebie same.
Zrozumiałam, że samooakceptacja to nie coś, co osiągasz raz na zawsze. To codzienny wybór – decyzja, żeby traktować siebie z życzliwością, niezależnie od tego, czy masz dziś „gorszy dzień”, czy twoje włosy nie układają się tak, jakbyś chciała.
Moje ciało – moje miejsce na ziemi
Przez lata walczyłam z własnym ciałem. Porównywałam się do modelek, aktorek, dziewczyn z Instagrama. Zawsze wydawało mi się, że mogłabym wyglądać „lepiej”. A potem zaczęłam zadawać sobie pytanie: „Dla kogo ja właściwie chcę to robić?”.
Moje ciało nosi mnie przez życie. Jest ze mną w każdej chwili – kiedy się śmieję, kiedy tańczę, kiedy przytulam bliskich. To dzięki niemu mogę czuć, przeżywać, działać. Dlaczego miałabym go nie akceptować?
Nie oznacza to, że nie dbam o siebie. Dbam – ale z miłości, a nie z nienawiści do swojego ciała. Wybieram ruch, który sprawia mi radość, jem to, co mi służy, ale nie katuję się dietami. Bo moje ciało nie jest moim wrogiem – jest moim domem.

fot.: @wiki_devita
Mój charakter – moja siła
Przez długi czas wydawało mi się, że muszę być „taka jak inni” – bardziej spokojna, bardziej grzeczna, bardziej ugodowa. Ale w końcu zrozumiałam, że moja siła tkwi właśnie w tym, kim jestem.
Jestem czasem uparta, czasem impulsywna. Lubię mówić, nie zawsze zgadzam się z innymi. Mam swoje zdanie. I to jest w porządku! Nie muszę wszystkim się podobać. Nie muszę być „łatwa w obyciu”, żeby zasługiwać na miłość i szacunek.
Każda z nas ma coś, co ją wyróżnia – pasję, sposób myślenia, sposób, w jaki reaguje na świat. Nie musimy się zmieniać, żeby być akceptowane. Wystarczy, że same przestaniemy się za to krytykować.
uslugi
Warszawa
Profesjonalne sprzątanie domów i biur
250.00
PLN
sprzedaz
Poznań
Sprzedam komplet do makijażu
340.00
PLN
uslugi
Łódź
Korepetycje z matematyki
150.00
PLN

fot.: @wiki_devita
Nie definiuje mnie mój wygląd, status materialny ani to, skąd pochodzę
Nie urodziłam się w bogatej rodzinie. Nie zawsze miałam modne ubrania ani idealną figurę. Ale czy to sprawia, że jestem mniej wartościowa? Absolutnie nie!
To, kim jestem, nie zależy od rozmiaru spodni, marki torebki czy ilości zer na koncie. Prawdziwa wartość to to, co mamy w środku – nasze marzenia, nasze serce, nasza wrażliwość.
Nie pozwól, by społeczne standardy mówiły Ci, kim masz być. Nie musisz spełniać czyichś oczekiwań, żeby zasługiwać na szczęście. Jesteś wystarczająca taka, jaka jesteś.

fot.: @wiki_devita
Co sprawia, że jestem silną kobietą?
Przestałam przepraszać za to, kim jestem. Nie muszę się tłumaczyć, że mam emocje, że mam swoje potrzeby.
Przestałam porównywać się do innych. Każda z nas jest inna – i to jest piękne!
Nauczyłam się mówić „nie”. Nie muszę robić wszystkiego dla wszystkich. Moje granice są ważne.
Słucham siebie. Nie zmieniam się, żeby pasować do oczekiwań innych.
Wiem, że jestem wartościowa – niezależnie od opinii ludzi.
To nie oznacza, że zawsze czuję się pewna siebie. Mam momenty zwątpienia, chwile, gdy dopadają mnie kompleksy. Ale teraz wiem, że nie muszę być idealna, żeby być wartościowa.
Moja babcia zawsze mi powtarzała, że najgorsze co można zrobić to porównywać się do innych. Ta droga nie ma końca, ta góra nie ma szczytu. Zawsze znajdzie się ktoś piękniejszy, bogatszy, inny i znów będziemy chcieli sie porównywać. To nie ma sensu! Nie porównuj się do nikogo! Bądź sobą, bo to Ty jesteś najlepsza!
Ty też jesteś silna!
Jeśli czytasz to i myślisz: „Łatwo powiedzieć…”, to wiedz, że ja też kiedyś tak myślałam. Ale siła nie bierze się z perfekcji – bierze się z akceptacji.
Chcę, żebyś dziś spojrzała na siebie i pomyślała: „Jestem wystarczająca. Jestem piękna. Jestem silna.” Bo naprawdę jesteś. Nie pozwól nikomu, nawet samej sobie, wmówić Ci, że jest inaczej. 💙

fot.: @wiki_devita