Connect with us

mGaska.pl

mGaska.pl

mGaska

“Ballada o Niej” – łzy, tęsknota i miłość do mamy, która trwa

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

Czasami jedna chwila wystarczy, by wszystkie emocje, które skrywałam głęboko w sobie, wylały się na zewnątrz jak rwąca rzeka. Tak właśnie było wtedy, gdy zupełnym przypadkiem trafiłam na piosenkę Darii ZawiałowBallada o Niej”. Wystarczyło kilka pierwszych dźwięków, pierwsze wersy… i już wiedziałam, że to nie będzie tylko zwykłe słuchanie muzyki. Poczułam, jak w środku coś we mnie drży, jakby ktoś niechcący dotknął miejsca, które od lat było otulone ciszą. W jednej sekundzie moje oczy zaszkliły się łzami, a serce ścisnęło znajomym, bolesnym uczuciem. Wróciły wspomnienia.

Przypomniała mi się Ona. Moja Mama.

Moja Mama odeszła, kiedy miałam zaledwie 14 lat. Właściwie odkąd skończyłam sześć lat, była już ciężko chora. Pamiętam, że dom pachniał wtedy trochę inaczej — bardziej jak szpital, niż jak miejsce, które powinno kojarzyć się z bezpieczeństwem. Pachniało lekami, czasem strachem, czasem bezradnością. I choć Mama robiła wszystko, by mimo choroby dać mi jak najwięcej ciepła i miłości, wiem dziś, że choroba zabierała nam obydwu coś bardzo ważnego. Czas. Bliskość. Tę codzienność, o której marzy każde dziecko.

Kiedy słuchałam “Ballady o Niej”, uderzyło mnie to ze zdwojoną siłą. Ta piosenka jest jak list, jak krzyk, który ja też od lat noszę w sobie. Krzyk za kimś, kogo tak bardzo mi brakuje. Za kimś, kogo nigdy nie poznałam do końca, bo nie zdążyłam. I za kimś, kogo braku nie da się zastąpić niczym innym, choć życie nieustannie próbuje zapełnić tę pustkę nowymi doświadczeniami, nowymi ludźmi.

Dziś sama jestem mamą. Mam dwie cudowne córki i wspaniałego syna, dzieci są moim całym światem. I nie ma dnia, bym nie myślała o tym, jak bardzo chciałabym, żeby poznały swoją babcię. Żeby mogły usiąść jej na kolanach, śmiać się z jej żartów, słuchać opowieści o dawnych czasach. Żeby mogły czuć jej miłość, jej troskę, jej dumę. Wiem, że kochałaby je całym sercem, bezgranicznie. Bo taka była — nawet chora, nawet słaba, zawsze miała w sobie ocean ciepła.

Kiedy patrzę na moje dzieci, widzę w nich siebie sprzed lat — tę małą dziewczynkę, która pragnęła mieć przy sobie zdrową mamę, której choroba nie odbierze dzieciństwa. Wiem, jak to jest dorastać z uczuciem straty, nawet wtedy, gdy ta strata jeszcze nie jest ostateczna. Wiem, jakie pustki powstają w sercu dziecka, gdy nie może przyjść do mamy i po prostu się przytulić, bo mama jest zbyt zmęczona, zbyt chora, zbyt zajęta walką o oddech, o dzień, o noc bez bólu.

Dlatego teraz, gdy jestem mamą, moje relacje z dziećmi są dla mnie świętością. Każdy ich śmiech, każda rozmowa przed snem, każdy wspólny spacer — to dla mnie coś więcej niż tylko codzienność. To budowanie mostu, którego mi kiedyś zabrakło. To zasypywanie przepaści, które sama kiedyś musiałam przeskakiwać w pojedynkę.

Czasem nachodzą mnie pytania, których odpowiedzi już nigdy nie poznam. Jaka byłaby moja Mama dziś? Czy patrzyłaby na mnie z dumą? Czy tuliłaby moje córki z tym samym ciepłem, którym kiedyś otulała mnie? Czy może opowiadałaby im o swoich marzeniach, tych, których nie zdążyła zrealizować? A może razem piekłyby ciastka, tak jak ja czasem piekę z dziewczynkami, śmiejąc się do łez, gdy kuchnia wygląda jak pobojowisko?

Są takie chwile, kiedy tęsknota przychodzi niespodziewanie — kiedy widzę starsze kobiety spacerujące z wnukami w parku, kiedy słyszę, jak ktoś mówi “Mama”, z taką prostotą i oczywistością, jakby mama była wieczną częścią świata. I wtedy czuję, że we mnie coś pęka, bo ja wiem, że nic nie jest dane na zawsze. Że miłość matki to najpiękniejszy, ale też najkruchszy dar.

Może właśnie dlatego tak bardzo dbam o to, żeby moje dziewczynki czuły się kochane każdego dnia. Żeby wiedziały, że mają miejsce, do którego zawsze mogą wrócić. Że mają kogoś, kto zawsze będzie po ich stronie, bez względu na wszystko. Może dlatego codziennie powtarzam im, jak bardzo są dla mnie ważne, nawet jeśli czasem wydaje mi się, że to oczywiste.

Daria Zawiałow swoją “Balladą o Niej” przypomniała mi, że emocje, które nosimy w sobie, są częścią naszej historii. I że czasem warto pozwolić sobie na łzy. Na pamięć. Na tęsknotę. Bo to wszystko jest dowodem na to, że kochaliśmy. I że nadal kochamy.

Słuchając tej piosenki, poczułam też wdzięczność — za to, że mam w sobie tę siłę, by kochać tak mocno, jak kochała mnie moja Mama. Nawet jeśli nie zdążyłyśmy przeżyć razem tylu rzeczy, ilu byśmy chciały, wiem, że jej miłość została we mnie. W moim sposobie bycia mamą. W tym, jak przytulam córki, jak słucham ich, jak jestem przy nich, nawet w zwykłych, szarych dniach.

Wierzę, że gdzieś tam, ponad naszym światem, moja Mama widzi, jak bardzo ją kocham. I że wie, że jej miłość nie umarła razem z jej odejściem. Ona trwa. W moim sercu. W sercach moich córek. W każdej łzie, którą czasem ukradkiem ocieram, słuchając piosenki, która na nowo rozbudziła moje wspomnienia.

Czasami trzeba się zatrzymać. Posłuchać. Płakać. Tęsknić. By potem wrócić silniejszą — dla siebie, dla tych, którzy są teraz najważniejsi.

I choć czasem jeszcze bardzo boli, wiem jedno — moja Mama byłaby dumna. A ja każdego dnia staram się być dla moich dziewczynek taką mamą, jaką ona chciała być dla mnie.

Screenshot

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Warszawa
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Białystok - centrum
4500-6000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Kraków
5000-7000 PLN
part-time
Zobacz więcej

Właścicielka mgaska.pl. Ten portal to spełnienie mojego marzenia o stworzeniu przestrzeni, która będzie prawdziwym azylem dla każdej z nas.


Reklama

Więcej w mGaska

×