Koleżanka opowiedziała mi o swojej eleganckiej i zawsze perfekcyjnie zadbanej cioci Jadzi. Pani Jadwiga ma dziś 75 lat i choć wciąż cieszy się dobrym zdrowiem, niemal nie wychodzi z domu. Od urodzenia mieszka zaledwie trzydzieści kilometrów od Mielna i od wczesnego dzieciństwa każdy wolny dzień spędzała nad morzem.
Latem relaksowała się nad Bałtykiem, zimą latała do ciepłych krajów, by tam móc cieszyć się szumem fal i słońcem. Uwielbiała pływać w morzu, a potem opalać się na plaży, tak regenerowała siły i odpoczywała przez pięć dekad swojego życia. W dniu swoich pięćdziesiątych urodzin uznała jednak, że jej ciało utraciło jędrność i nie nadaje się do publicznej prezentacji w kostiumie kąpielowym. Gdy dzieci i przyjaciele próbowali ją namówić na plażowanie odpowiadała, że umarłaby ze wstydu, gdyby musiała pokazać ludziom „zwiotczałe plecy, zwisające z ramion pelikany i żałośnie opadające pośladki”. Żaliła się swojej siostrzenicy, a mojej koleżance, że bez widoku morza umiera za życia, ale nie potrafiła zrozumieć, że do domowego więzienia wtrącił ją wygenerowany przez własny umysł wstyd. Wstyd, który dzień po dniu zabija ją skuteczniej niż sam upływający czas.

Anna Klimczewska, autorka tekstu
Dlaczego wstyd bierze nas w swoje szpony?
Wczesny letni wieczór 1979 roku. Miałam osiem lat i skakałam na podwórku w gumę ze starszymi o rok koleżankami. Grałyśmy w trójkąta i pamiętam, że świetnie mi szło. Poprzeczka trudności szła w górę, ja wciąż skakałam „bez skuchy”, a koleżanki stały w gumie. W końcu Kaśka nie wytrzymała:
– Wchodź do gumy! – krzyknęła.
– Nie wejdę, bo nie skusiłam! – buńczucznie się postawiłam.
– Wchodź natychmiast! Albo dostaniesz po tym pucatym ryju!
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Pochwała kobiecej dojrzałości: Plecak kamieni czy koszyk skarbów?
Wokół stało z dziesięć dziewczynek i przynajmniej pięciu chłopców, w tym ten, który był pierwszym obiektem moich dziecięcych westchnień. Wszyscy ryknęli śmiechem. Z oczu trysnęły mi łzy, co tylko spotęgowało atak zbiorowego rozbawienia. Biegiem rzuciłam się do domu, w którym rodzice świętowali akurat czyjeś urodziny. Za dużym stołem siedziały dwie ciotki z mężami, dziadek Janek, moi rodzice i ich przyjaciele Zenkowie, czyli pan Zenek z żoną. Dwa, może trzy razy w roku zbierali się w takim gronie i to był właśnie taki dzień. Dzień ze smakowitym jedzeniem i alkoholem na stole.
– A…a… a ona powiedziała… yyy (szloch) czy chcesz dostać po tym pucatym ryju – wystękała mała Ania zalewając się łzami przed szanownym, nieco już podchmielonym zgromadzeniem.
– Pucaty ryj!!!! – roześmiał się wujek Jurek i z tego rozbawienia aż poklepał się po udach.
– Nasza słodka pucatka! – zawtórowała mu ciocia Stasia

Anna Klimczewska, autorka tekstu
Pamiętam jak przez mgłę, że uciekłam do swojego pokoju. Wprawdzie po chwili przyszła do mnie mama i tuląc zapewniała, że śliczna ze mnie dziewczynka i że wujostwo nie miało na myśli niczego złego. Ale mleko już się rozlało i choć udało mi się nawet uśmiechnąć do mamy przez łzy, to moje poniżone i wyśmiane serduszka rozpadło się na tysiąc kawałków. Tej nocy udało mi się zasnąć grubo po północy i po kilku godzinach obudziłam się w zasiusianym łóżku.
Wiem, że miałam spory, ale zaprzepaszczony talent aktorski. Wygrywałam liczne konkursy recytatorskie, ale do wymarzonej szkoły teatralnej się nie dostałam. Dziś wiem, że poczucie wstydu i lęk przez ośmieszeniem pozwalały mi prezentować swój potencjał jedynie na pół gwizdka. Ośmioletnia pucołowata Ania bała się śmiechu innych ludzi i bała się ich oceny. Obezwładniająca autocenzura (co ludzie powiedzą? na pewno się ośmieszę!) przez długi czas dojrzewania i wczesnej dorosłości kontrolowała każdy mój ruch, kastrowała marzenia.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: W jakim wieku zachodzą w kobiecym ciele najbardziej zauważalne zmiany
Macie podobne wspomnienia? Przeżyłyście chwile, które naznaczyły Was piętnem niezasłużonej śmieszności? Te z pozoru nic nie znaczące epizody z dzieciństwa czy wczesnej młodości zasadziły w naszych sercach ziarno wstydu, które z czasem rozrosło się w bluszcz lęku i samoograniczeń.
uslugi
Łódź
Korepetycje z matematyki
150.00
PLN
uslugi
Warszawa
Profesjonalne sprzątanie domów i biur
250.00
PLN
nieruchomosci
Warszawa
Wynajmę mieszkanie 55 metrów
2,300.00
PLN

Anna Klimczewska, autorka tekstu
Internetowa hodowla wstydu
Przy wielu zaletach Internetu i mediów społecznościowych, wraz z ich nastaniem nadeszła prawdziwie złota era wstydu. Gdy dziś ktoś napisze w social mediach, że jesteś grubą świnią, że w tej sukience wyglądasz jak stary abażur od lampy, czujesz się ośmieszona nie tylko w małym gronie znajomych, ale niemal przed całym światem. Dojmującego poczucia wstydu doznają nie tylko bezbronne dzieci i szukający swojej drogi nastolatkowie, ale też osoby dorosłe. Jeśli dorosły, po przeżytych w dzieciństwie przykrych doświadczeniach czy traumach, wyhodował w sobie przez lata lęk przed ośmieszeniem, mierzenie się z nieustanną oceną innych bywa dużym i często paraliżującym wyzwaniem.
Wydaje się, że my kobiety dojrzałe mamy nawet nieco trudniej niż nasi dojrzali koledzy. Jesteśmy oceniane przez pryzmat naszego wyglądu w sposób bezwzględny, loża szyderców liczy nam zmarszczki i kilogramy, drwi z nietrafionej stylizacji, zbyt kolorowej lub za krótkiej sukienki, z źle upiętych włosów. A z drugiej strony mamy kult młodości i podrasowanego odpowiednimi filtrami nieskazitelnego piękna.
Jeśli poddasz się terrorowi życia pod czyjeś dyktando już po Tobie
Moja Dojrzała Koleżanko, im bardziej chcesz się przypodobać innym, tym najczęściej dalej odchodzisz od samej siebie. Jeśli wybierając sukienkę, hobby czy książkę do czytania dokonujesz wyboru, który ma się przede wszystkim podobać jak największej liczbie osób – już po Tobie. Już po Twojej autentyczności, niezależności, radości życia i życia na własnych warunkach.
Co w takim razie robić, żeby tego nie robić? Żeby nie wdzięczyć się do świata za wszelką cenę, a kierować się swoim dobrem i swoimi pragnieniami? Odpowiedzi nie znajdziesz w innych i nie znajdziesz jej nigdzie na zewnątrz, bo odpowiedź tkwi w Tobie i w relacji jaką ze sobą masz. Kluczem do autentycznego i satysfakcjonującego życia jest bowiem samoakceptacja, szacunek do siebie i umiejętność dopytania samej siebie: Czy ja tego naprawdę chcę? Czy robię to dla siebie czy może da innych? Czy spełniam swoje pragnienie czy czyjeś oczekiwania?
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Bądź mądra przed szkodą. Dlaczego warto ubezpieczyć się przed podróżą?
Nad dobrym wglądem w siebie i taką rozmową ze sobą, która podniesie Twoje poczucie własnej wartości i pewność siebie da się pracować. Tyle, że ta praca musi być codzienna, systematyczna. Żeby wyzbyć się życia w lęku przed oceną i w poczuciu wstydu musisz popracować nad nawykiem myślenia i mówienia o sobie dobrze. Na początek zaproponuję Ci wykonanie ćwiczenia z mojego mentorskiego narzędziownika.

Anna Klimczewska, autorka tekstu
Napisz list do samej siebie
W liście opisz kim jesteś, jaka jesteś, co robisz, co sprawia ci przyjemność, co cię kręci, a czego nie akceptujesz. Napisz też o swoich marzeniach i jak postrzegasz siebie w momencie gdy uda Ci się je zrealizować. Co do tej pory powstrzymywało Cię przez spełnianiem marzeń i przed sięgnięciem po życie, którego pragniesz? Przyjrzyj się temu czy te przeszkody są realne czy to jedynie zakodowane w twojej głowie ograniczenia. Jak możesz się ich pozbyć? Ważna uwaga – nie wolno Ci pisać o sobie źle, masz się nie oceniać a doceniać. Chcę, żebyś dostrzegła jak wyjątkowa jesteś. A swoją dojrzałość zacznij wreszcie postrzegać jako dar i przepustkę do życia według własnych zasad. Wypełniłaś już szereg zadań, wywiązałaś się z wielu ról. Pewnie zdobyłaś wykształcenia, zrobiłaś mniejszą lub większą karierę zawodową, pokazałaś bliskim jak świetną jesteś gospodynią, może jesteś czyjąś żoną, troskliwą mamą lub babcią. Napisz o tym w liście do siebie. Pewnie sama nie uwierzysz w to ile rzeczy robiłaś/robisz jednocześnie, by życie wielu osób trzymało się kupy. Ale już nie musisz nikomu udowadniać, że potrafisz, oni to wiedzą. Ten pierwszy list niech będzie rozrachunkiem ze sobą w uważności na siebie i w życzliwości wobec siebie. Potem przeczytaj ten list głośno. Jeśli wkradło się do niego poczucie winy czy wstydu, jakaś nadmiernie krytyczna ocena samej siebie – wykreśl to i przeczytaj raz jeszcze. I czytaj ten list do siebie zawsze, gdy najdzie Cię pokusa czepiania się siebie. Postaraj się każdego dnia choć przez kilka minut pomyśleć o sobie dobrze, docenić to co dobrego zrobiłaś, czego ważnego doświadczyłaś. I zacznij się tym cieszyć. I każdego dnia pytaj siebie: Co dziś chcę dla siebie zrobić? Co sprawi mi radość?
I naprawdę przyszedł już czas, żebyś raz na zawsze pogoniła wstyd gdzie pieprz rośnie. Znakomita aktorka Anna Seniuk niedawno skończyła osiemdziesiąt lat i zapowiedziała w którymś z wywiadów, że zamierza zrobić sobie tatuaż i przekłuć uszy. I ma w nosie czy się to komuś spodoba czy nie. I bardzo dobrze, bo – Moja Kochana Dojrzała Koleżanko – w naszym wieku już po prostu wstyd… wstydzić się żyć po swojemu!