Connect with us

mGaska.pl

mGaska.pl

Męski punkt widzenia

Twoje hobby to Netflix? Oj, to nie porozmawiamy!

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

Nie mam nic do filmów. Ba, sam potrafię usiąść wieczorem i obejrzeć dobry thriller, dokument albo odcinek serialu, który naprawdę mnie wciągnął. Ale kiedy po raz kolejny przeglądam profile w aplikacjach randkowych i widzę wpisane jak w automacie: „Moje hobby to Netflix”, zaczynam łapać się za głowę. Naprawdę? Czy to jest szczyt aspiracji życiowych i pomysł na spędzanie czasu wolnego?

Nie jestem snobem, nie uważam się też za ideał. Ale mam wrażenie, że z czasem zaczęliśmy zadowalać się bylejakością. A Tinder, Bumble, Badoo i inne aplikacje to czasem tylko odbicie tego, czym staliśmy się jako społeczeństwo. Dla mnie wpis „Netflix i chill” w polu zainteresowań to nie znak, że jesteś na luzie. To raczej czerwona flaga. Bo ja nie szukam dziewczyny do leżenia na kanapie. Szukam partnerki. Kobiety, z którą coś mnie połączy – coś więcej niż pilot od telewizora.

Pustka, którą trudno przebić

Kiedy zaglądam do opisu profilu i widzę trzy zdania o tym, że lubisz seriale, pizzę i „dużo się śmiejesz”, mam poczucie, że rozmawiam z duchem. Albo raczej, że nie rozmawiam wcale. Bo za tymi słowami nie kryje się nic realnego. Żadna refleksja, pasja, żaden ślad tego, kim naprawdę jesteś.

Może ktoś powie, że przesadzam. Przecież nie każdy musi być pasjonatem podróży, literatury czy wspinaczki górskiej. Zgoda. Ale czy naprawdę nie ma w Tobie niczego, co sprawia, że świat staje się dla Ciebie ciekawszy? Coś, co Cię rusza, inspiruje, porywa?

Nie chodzi o to, żeby prowadzić życie pełne atrakcji jak z Instagrama. Chodzi o to, żeby mieć coś swojego. Coś, co czyni Cię żywą, obecną, zaangażowaną. A wpis „hobby: Netflix” brzmi jak stwierdzenie: „Nie wiem, kim jestem. Nie mam nic do powiedzenia”.

Kobieta czy mimoza?

Wiem, że to może zabrzmieć ostro, ale pozwól, że powiem to szczerze. Kiedy widzę kolejną dziewczynę, która deklaruje, że całe jej życie to oglądanie seriali, mam poczucie, że nie mam z nią o czym rozmawiać. Nie dlatego, że seriale są złe. Ale dlatego, że to zbyt mało.

Ja chcę się z kimś śmiać z głupot, analizować książki, dyskutować o tym, co się dzieje na świecie. Chcę zaplanować wspólny wyjazd, odwiedzić targ staroci, zjeść coś nowego, pójść na wystawę, nawet jeśli oboje uznamy, że była nudna. Szukam kobiety z iskrą. A nie mimozy, która sączy prosecco i odpala po raz trzeci „Emily w Paryżu”.

Mam wrażenie, że wiele z nas – i kobiet, i mężczyzn – zapomniało, że randkowanie to nie casting do roli współlokatora. To szukanie partnera do życia. A życie, przynajmniej dla mnie, to nie tylko Netflix i kanapa.

Czy naprawdę chcesz być tłem?

Zastanawiam się czasem, skąd bierze się ta tendencja do prezentowania siebie przez pryzmat najprostszych skojarzeń. Wiem, że może trudno jest pisać o sobie. Ale jeśli Twoim głównym hobby jest to, co robią miliony ludzi codziennie bez większego wysiłku, to jak mam uwierzyć, że jesteś kimś wyjątkowym? Albo chociaż interesującym?

Nie musisz wspinać się na Kilimandżaro ani nurkować w Tajlandii, żeby mnie zaciekawić. Ale napisz mi, że lubisz nocne spacery po pustym mieście. Albo że kolekcjonujesz stare winyle, kochasz zapach kawy o poranku, czytasz blogi o historii, uczysz się włoskiego, hodujesz sukulenty, szydełkujesz – cokolwiek! To mówi mi więcej o Tobie niż „kocham Netflixa”.

Netflix jest jak tło – jak biały szum, który wypełnia puste chwile. Fajnie mieć go w tle, ale nie buduje się na nim relacji. Nie tworzy się związku na pasywnym konsumowaniu treści. Chcę kobiety, która ma coś do powiedzenia, a nie tylko coś do obejrzenia.

Szukam kogoś, kto jest obecny

Może jestem staroświecki. Ale naprawdę wierzę, że miłość zaczyna się od rozmowy. Od tego, że ktoś potrafi Cię zaskoczyć, rozbawić, poruszyć, zmusić do myślenia. A trudno o to, kiedy jedynym Twoim tematem jest ostatni sezon serialu, który obejrzałaś w trzy dni, bo „było nudno i nie chciało mi się nic robić”.

Nie chcę żyć z kimś, kto reaguje tylko na bodźce z ekranu. Chcę kobiety, która potrafi być tu i teraz. Która interesuje się światem. Która ma swoje zdanie. Która żyje.

Przeciw bylejakości

To nie jest hejt. To apel. Do kobiet – i do mężczyzn też – żebyśmy przestali traktować siebie jak puste profile. Żebyśmy wrócili do tego, co naprawdę buduje relację: ciekawość, pasja, obecność, otwartość. Nie musimy być idealni. Ale przestańmy być przeciętni z wyboru.

Netflix nie jest problemem. Problemem jest to, że często staje się jedynym punktem odniesienia. A przecież świat jest zbyt duży, zbyt fascynujący i zbyt piękny, żeby całe życie spędzić na oglądaniu go przez szybkę telewizora.

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.
Będzie nam niezmiernie miło gdy podzielisz się naszym artykułem ze znajomymi, umieszczając go u siebie na Facebooku lub Instagramie.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Warszawa
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Poznań
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Białystok - centrum
4500-6000 PLN
full-time
Zobacz więcej

Redaktor naczelny mgaska.pl. Moje umiejętności oraz wiedza pozwalają mi efektywnie kierować stroną internetową, dbając zarówno o jej merytoryczną wartość, jak i atrakcyjność dla użytkowników. Tel: 881 363 363


Reklama

Więcej w Męski punkt widzenia

×