Connect with us

mGaska.pl

mGaska.pl

Bez tabu

„To cud, że w ogóle przeżyliśmy”. Dzieci lat 90. wspominają swoje dzieciństwo pełne szaleństw

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

Dzieciaki wychowane w latach 90. z pewnym zażenowaniem przyznają dziś, jak wyglądały ich codzienne zabawy. Chociaż obecnie wspominamy tamte czasy z sentymentem, wystarczy trochę głębiej sięgnąć pamięcią, by na myśl o niektórych „przygodach” poczuć dreszcze. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, aż trudno uwierzyć, że wyszliśmy z tego cało.

Pokolenie dorastające na przełomie lat 90. i 2000. żyło w zupełnie innych realiach. Świat dorosłych zmagał się wtedy ze skutkami transformacji ustrojowej i trudnościami gospodarczymi. Z kolei dzieci próbowały odnaleźć się w skomplikowanych relacjach rówieśniczych, bez wszechobecnych dziś atrakcji i w czasach, gdy technologia dopiero raczkowała. Choć czasy te były wymagające, nie brakowało w nich kreatywności — często ryzykownej. Jak inaczej określić zabawy w opuszczonych budynkach bez żadnego nadzoru?

Dorastałam na małej wsi — opowiada Dorota. — Było tu sporo rodzin z dziećmi, więc nie można było narzekać na nudę. Kiedyś odkryliśmy, że do nieczynnej oczyszczalni ścieków dało się wejść prawie bez przeszkód. Wystarczyło przeskoczyć kilka zbitych na krzyż desek blokujących wejście albo wdrapać się przez okno. W środku były dwa pomieszczenia, z czego jedno wypełniał niemal po brzegi basen pełen starego złomu i kamieni, które sami tam wrzucaliśmy. Do dziś nie wiem, jakim cudem nikt nas nie złapał na tej zabawie. A jeszcze bardziej cieszę się, że żadne z nas nie wpadło do środka — wspomina. Dodaje również, że budynek został już dawno zburzony, a basen zasypano. — Dobrze się stało, bo wtedy mieliśmy zdecydowanie więcej szczęścia niż rozsądku — przyznaje.

Huśtawka nad rowem i frytki w ogniu. „Było wesoło!”

Millenialsi dobrze wiedzą, że ich dzieciństwo obfitowało w nietypowe pomysły na rozrywkę. Świetnym przykładem jest historia Darii:

Huśtawka na drzewie to prawdziwy klasyk dzieciństwa. Wydawało się, że nic nie może pójść źle — mówi. — Nasze „siedzisko” zrobione było ze starego materaca, zamontowanego na grubej gałęzi nad głębokim i brudnym rowem. Bujaliśmy się w kilka osób jednocześnie, aż któregoś dnia gałąź nie wytrzymała i się złamała. Na szczęście nikt nie został poważnie ranny, choć oberwało nam się od rodziców. I wcale im się nie dziwię.

Justyna z kolei wspomina, jak nieoczekiwanie rozpoczęła remont kuchni:

Nuda nam nie groziła, ale czasem trzeba było znaleźć sobie rozrywkę na własną rękę — wspomina. — Jako „dziecko z kluczem” często spędzałam czas sama lub z rówieśnikami. Pewnego dnia wpadliśmy na pomysł, żeby usmażyć sobie frytki. Wzięliśmy ziemniaki, pokroiliśmy je niezdarnie i wrzuciliśmy do zimnej wody. Oleju szukaliśmy długo, aż w końcu znalazłam słoik na parapecie, który — jak pamiętałam — tata przyniósł niedawno do domu. Bez wahania wlałam jego zawartość do garnka i rozpaliłam gaz. To, co wydarzyło się potem, pamiętam jak przez mgłę: zawartość garnka eksplodowała w powietrze, frytki zwęgliły się w sekundę, a kuchnia wymagała gruntownego czyszczenia i malowania. Dopiero później dowiedziałam się, że w słoiku był przemysłowy olej. Dobrze, że nikt nie ucierpiał — mówi Justyna z uśmiechem.

Najlepsze zabawy? Te w miejscach zakazanych!

Sylwia także wraca pamięcią do zabaw z dzieciństwa:

Uwielbialiśmy budowę w naszej okolicy. Wspinanie się na nasypy piasku było świetną zabawą — mówi. — Wyobrażaliśmy sobie, że zjeżdżamy na nartach albo podróżujemy przez pustynię. Wszystko było super, aż do dnia, gdy przyszłam do domu w jasnych spodniach, całych ubłoconych. Szybko musiałam się przyznać, gdzie byłam. Nie tylko ja dostałam zakaz odwiedzania budowy — cała nasza ekipa została objęta zakazem. Wtedy było mi wstyd, dziś doskonale rozumiem moją mamę.

Wspominając dzieciństwo lat 90. i wczesnych 2000., trudno nie zauważyć, jak bardzo różniło się ono od dzisiejszego. Była to era nieskrępowanej wyobraźni, odrobiny szaleństwa i nieustannego poszukiwania przygód — często bez świadomości, jak blisko było do prawdziwego niebezpieczeństwa. Dziś, kiedy patrzymy na tamte lata z perspektywy czasu, czujemy wdzięczność, że wyszliśmy z tych wszystkich „eksperymentów” bez większego szwanku. Chociaż wtedy wielu z nas obawiało się konsekwencji i rodzicielskiego gniewu, dziś te wspomnienia wywołują raczej uśmiech i ciepło w sercu. Bo w końcu — jak często powtarzamy z rozbawieniem — to naprawdę cud, że żyjemy.

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Poznań
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Warszawa
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Kraków
5000-7000 PLN
part-time
Zobacz więcej

Razem możemy stworzyć coś wyjątkowego – przestrzeń, w której każda kobieta będzie mogła czuć się dobrze, bezpiecznie i pewnie. Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną.


Reklama

Więcej w Bez tabu

×