W erze cyfrowej przestępcy nieustannie udoskonalają swoje techniki, by jeszcze skuteczniej wprowadzać ludzi w błąd i wyłudzać od nich informacje osobiste bądź pieniądze. Tym razem ofiarą – a jednocześnie osobą, która postanowiła nagłośnić temat – została policjantka Małgorzata Sokołowska, znana z popularnego profilu na Instagramie „Z pamiętnika policjantki”. Funkcjonariuszka opisała w sieci swoją niedawną interakcję z oszustami, która miała stanowić klasyczny przykład działania naciągaczy żerujących na naszej łatwowierności i braku wiedzy o cyfrowym bezpieczeństwie.
Niewinny telefon? To może być początek oszustwa
Całe zajście zaczęło się zupełnie niepozornie – jak relacjonuje młodsza inspektor Sokołowska, otrzymała ona połączenie z numeru, którego kierunkowy wskazywał na Wielką Brytanię. Choć rozmowa trwała zaledwie sześć sekund, wystarczyło to, by uruchomić cały mechanizm próby wyłudzenia. Z głośnika telefonu popłynął komunikat wygłaszany przez automatycznego bota, który informował o „specjalnej ofercie” i zachęcał, by dodać kontakt do aplikacji WhatsApp.

Zaintrygowana i chcąc przestrzec innych, policjantka postanowiła przyjąć zaproszenie i sprawdzić, co kryje się za tym dziwnym telefonem. W krótkim czasie od dodania kontaktu okazało się, że osoba po drugiej stronie zaproponowała jej zatrudnienie. Brzmiało to niemal jak bajka – wynagrodzenie w wysokości 20 zł za jedno kliknięcie serduszka miało być dostępne niemal od ręki.
„Praca marzeń” – czyli klasyczne naciąganie na kliknięcia
Propozycja wydawała się aż zbyt dobra, by mogła być prawdziwa. I rzeczywiście – jak tłumaczy Sokołowska, kolejne kroki, które podejmowali oszuści, wskazywały jednoznacznie na próbę manipulacji. Aby „sprawdzić jej kompetencje”, zaproponowano, by polubiła konkretną treść. W tym celu przesłano jej zrzut ekranu z informacją, co dokładnie powinna wykonać. Sokołowska, nie chcąc ujawniać swoich danych, przerobiła zdjęcie i odesłała je do rozmówcy. Ku jej zaskoczeniu – oszust od razu zaakceptował odpowiedź, bez jakiejkolwiek weryfikacji.
To był sygnał, który potwierdził jedno – przestępcy nie sprawdzają rzeczywistego wykonania zadania. Nie chodzi więc o „pracę”, a jedynie o to, by wciągnąć użytkownika w dalszy ciąg podejrzanej „rekrutacji”.
Oszuści celują w osoby o niskiej świadomości cyfrowej
Z tej sytuacji Małgorzata Sokołowska wyciągnęła ważny wniosek: tego rodzaju przestępstwa są kierowane do osób, które mają słabsze kompetencje cyfrowe i łatwo ulegają złudzeniu atrakcyjnych ofert. Potencjalne ofiary nie dostrzegają ryzyka, nie weryfikują informacji i często działają pod wpływem emocji – nadziei na szybki zysk, potrzeby pracy czy zwykłego zaciekawienia.
W dalszej części rozmowy oszust zadał jej pytania o wiek i dostęp do aplikacji Telegram. Funkcjonariuszka odpowiedziała, że ma ukończone 18 lat, ale nie korzysta z tej platformy. Jak przyznała, nie miała już ochoty instalować kolejnej aplikacji, jednak nadal była ciekawa, jak będzie wyglądać kolejny etap oszustwa.
Wtedy właśnie pojawiła się presja. Gdy poprosiła o wypłatę obiecanych 20 zł, poinformowano ją, że jest to możliwe wyłącznie poprzez Telegram. Co więcej, otrzymała spreparowane zrzuty ekranu mające rzekomo dowodzić, że inni już otrzymali pieniądze. Wszystko to miało na celu wywarcie wpływu i zachęcenie jej do kontynuowania kontaktu.
Żadna prawdziwa firma nie zapłaci za kliknięcie serduszka
Jak podkreśla Sokołowska w swoim podsumowaniu – trzeba być niezwykle ostrożnym. Tego typu „oferty pracy” są fikcyjne, a ich jedynym celem jest uzyskanie dostępu do naszych danych lub zmanipulowanie nas do wykonania określonych działań, które mogą być niebezpieczne.
– Pamiętajmy, że nikt rozsądny nie będzie proponował pracy poprzez komunikatory internetowe, a tym bardziej nie zapłaci 20 zł za jedno kliknięcie ikonki serca – mówi policjantka. Jej zdaniem, im szybciej uświadomimy sobie, że takie sytuacje to oszustwo, tym mniejsze ryzyko, że ktoś padnie ich ofiarą.
Co powinno nas zaniepokoić?
Eksperci do spraw cyberbezpieczeństwa przypominają, że są pewne sygnały ostrzegawcze, które powinny od razu wzbudzić nasze podejrzenia:
1.Połączenie z zagranicznego numeru, którego się nie spodziewaliśmy.
2.Automat mówiący o „specjalnej ofercie” i zachęcający do kontaktu przez aplikacje.
3.Propozycje zbyt dobre, by były prawdziwe – wysokie wynagrodzenie za banalne czynności.
4.Presja czasu, konieczność szybkiego działania lub przeniesienia rozmowy na inną platformę.
5.Brak jakiejkolwiek weryfikacji naszych danych lub zadań – wszystko odbywa się automatycznie.
6.Udawane potwierdzenia wypłat, które mają skłonić nas do dalszych działań.

Edukacja i czujność – nasza najlepsza ochrona
Działania takie jak to, które podjęła Małgorzata Sokołowska, są nieocenione w walce z cyberprzestępczością. Pokazując kulisy działania oszustów, policjantka uczy, jak rozpoznać próbę wyłudzenia i jak się przed nią chronić.
– Wiele osób może poczuć się skuszone wizją łatwego zarobku, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy praca zdalna i cyfrowe zadania są czymś powszechnym. Dlatego tak ważne jest, by mówić głośno o takich przypadkach i przestrzegać innych – zaznacza Sokołowska.
Ostrożność przede wszystkim
Oszuści działają coraz sprytniej i bardziej subtelnie. Zamiast agresywnych prób włamania się do naszych kont, wolą wykorzystać nasze zaufanie i niewiedzę. Dlatego każda wiadomość, połączenie czy oferta powinna być oceniana z dużą dozą ostrożności. Nie klikajmy w nieznane linki, nie udostępniajmy swoich danych osobowych i nie instalujmy aplikacji tylko dlatego, że ktoś prosi nas o to przez komunikator.
Jak udowodniła Małgorzata Sokołowska – warto zachować czujność i zdrowy rozsądek. Nawet najnowsze metody naciągaczy nie mają szans, jeśli jesteśmy świadomi zagrożeń i potrafimy rozpoznać schemat działania przestępców.
Nie dajmy się oszukać – lepiej stracić sześć sekund na rozłączenie podejrzanego połączenia, niż potem tygodniami walczyć ze skutkami utraty danych czy pieniędzy.