Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że studiowanie to pewny klucz do sukcesu. Rodzice powtarzali: ucz się, zdobądź dyplom, a będziesz mieć dobrą pracę i godne życie. W rzeczywistości wielu młodych ludzi z pokolenia milenialsów (urodzonych między 1981 a 1996 rokiem) rzeczywiście poszło tą drogą, zdobyło wykształcenie, ale zamiast świetlanej kariery dostali w pakiecie niepewność, niestabilność finansową i frustrację. Dlaczego wykształceni ludzie mają problem ze znalezieniem pracy?
Mit edukacji jako przepustki do sukcesu
Jeszcze w latach 90. i na początku XXI wieku panowało przekonanie, że ukończenie studiów wyższych to gwarancja dobrego zatrudnienia i wysokiej pensji. Nie bez powodu wykształcenie traktowano jako coś prestiżowego – poprzednie pokolenia miały mniejszy dostęp do edukacji, a posiadanie tytułu magistra rzeczywiście otwierało wiele drzwi.

Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie, gdy dostęp do studiów stał się masowy. W Polsce, podobnie jak w innych krajach, wprowadzono reformy edukacyjne, które umożliwiły większej liczbie osób zdobycie wyższego wykształcenia. W efekcie niemal każdy miał dyplom, a wartość samego tytułu magistra zaczęła drastycznie maleć.
Przepełniony rynek pracy i brak doświadczenia
Problemem wielu absolwentów jest nie tylko ogromna konkurencja, ale także brak doświadczenia zawodowego. Studia często nie przygotowują do realiów rynku pracy – są teoretyczne i nie uczą praktycznych umiejętności, które są kluczowe dla pracodawców.
Milenialsi kończą studia, ale gdy zaczynają szukać pracy, słyszą: brak doświadczenia. Z drugiej strony, aby zdobyć doświadczenie, trzeba mieć pracę. To błędne koło, które sprawia, że wielu młodych ludzi przez długi czas pozostaje bez zatrudnienia lub godzi się na darmowe staże i nisko płatne stanowiska, licząc, że kiedyś ich sytuacja się poprawi.
Przeinwestowanie w kierunki, które nie dają pracy
Nie wszystkie studia są równe. Wiele osób wybierało kierunki humanistyczne lub społeczne, kierując się pasją, a nie realiami rynku pracy. Przykładowo, absolwenci filologii, kulturoznawstwa czy politologii często mają problem z odnalezieniem się w rzeczywistości zawodowej. Nie oznacza to, że te kierunki są złe, ale konkurencja w tych branżach jest ogromna, a miejsc pracy niewiele.

Tymczasem branże techniczne, IT czy zawody związane z nowymi technologiami są wciąż pełne wakatów, ale wymagają innych kompetencji. Niestety, milenialsi często wychowywali się w przekonaniu, że każdy powinien studiować to, co go interesuje, a nie to, co zapewni mu pracę.
Praca poniżej kwalifikacji
Kolejny problem to fakt, że wielu wykształconych ludzi zmuszonych jest do podejmowania pracy znacznie poniżej swoich kompetencji. Absolwenci studiów magisterskich często pracują w zawodach, które nie wymagają wyższego wykształcenia – w gastronomii, na recepcji, w sprzedaży czy jako asystenci biurowi.
To prowadzi do frustracji, bo po latach nauki oczekiwali lepszej przyszłości. Część osób decyduje się na przekwalifikowanie i rozpoczyna kursy zawodowe, aby zdobyć bardziej praktyczne umiejętności, które są pożądane na rynku.
Rynek pracodawcy vs. rynek pracownika
Nie bez znaczenia jest też sytuacja gospodarcza. W latach 90. i 2000. rynek należał do pracodawców – to oni dyktowali warunki. Firmy miały przewagę i mogły wybierać spośród setek kandydatów. Dopiero w ostatnich latach sytuacja zaczęła się zmieniać – niektóre branże cierpią na niedobór specjalistów, a młodsze pokolenie zaczyna stawiać wyższe wymagania dotyczące wynagrodzenia i warunków pracy.
Problemem pozostają jednak osoby, które ukończyły kierunki mniej przyszłościowe i nie są gotowe na przekwalifikowanie.
Czy studia są dziś opłacalne?
Czy zatem studiowanie to wciąż dobra inwestycja? Wszystko zależy od wyboru kierunku i indywidualnych zdolności. Niektóre zawody wciąż wymagają wykształcenia akademickiego – lekarz, prawnik czy inżynier nie może obejść się bez studiów.

Jednak w wielu branżach bardziej liczą się konkretne umiejętności niż dyplom. Coraz większe znaczenie mają kursy, certyfikaty i doświadczenie zawodowe, które można zdobywać na własną rękę.
Milenialsi, którzy uwierzyli w mit, że „studia = sukces”, często są dziś rozczarowani. Rynek pracy pokazuje, że sama edukacja nie wystarczy – trzeba także myśleć strategicznie, wybierać przyszłościowe branże i rozwijać umiejętności, które są realnie poszukiwane przez pracodawców.
Co dalej? Jak wyjść z impasu?
Dla tych, którzy ukończyli studia i mają problem ze znalezieniem pracy, istnieje kilka opcji:
•Przekwalifikowanie się – nauka nowych umiejętności, np. programowania, grafiki czy analizy danych, może pomóc w znalezieniu lepszego zatrudnienia.
•Samodzielne zdobywanie doświadczenia – freelancing, praktyki, wolontariat czy własne projekty mogą pomóc w budowaniu wartościowego portfolio.
•Praca za granicą – w niektórych krajach sytuacja na rynku pracy jest lepsza niż w Polsce, co może otworzyć nowe możliwości.
•Zmiana podejścia – zamiast narzekać na brak pracy, warto zastanowić się, jak wykorzystać swoje umiejętności w inny sposób.
Milenialsi uwierzyli, że studia to pewna droga do sukcesu, ale rzeczywistość okazała się inna. Nadmiar absolwentów, niedopasowanie kierunków do rynku pracy i brak doświadczenia sprawiły, że wielu młodych ludzi ma problem z odnalezieniem się w zawodowej rzeczywistości.
Czy to oznacza, że studiowanie nie ma sensu? Niekoniecznie. Kluczem jest wybór mądrych ścieżek kariery, zdobywanie praktycznych umiejętności i elastyczność w dostosowywaniu się do zmieniającego się rynku pracy. W dzisiejszych czasach sam dyplom już nie wystarcza – liczy się to, co naprawdę potrafisz.