Śmierć to temat, który wolimy omijać szerokim łukiem – ale nie wtedy, gdy w grę wchodzi majątek i dzieci. Wystarczy zerknąć na historię rodziny Luberdów z Podhala, opisaną w „Gazecie Wyborczej” w artykule „Sukcesja jak z serialu, czyli kto przejmie majątek Blachotrapezu?” z 12 marca 2025 roku, by zobaczyć, co się dzieje, gdy ostatnia wola nie jest żelazna. Chcesz, by Twoje dzieci dostały to, co dla nich planujesz, bez rodzinnej dramy? Testament i plan sukcesji to Twoja tarcza – a ja, jako prawnik z doświadczeniem w takich sprawach, pokażę Ci, jak to ogarnąć.
Blachotrapez: spadek, który rozbił rodzinę
Teresa i Jan Luberdowie zaczynali od małego warsztatu dekarskiego w Rabce-Zdroju w 1969 roku. On rozwoził blachodachówki po górskich wertepach, ona profilowała blachy i gotowała obiady dla pracowników – a przy tym wychowywali dwie córki: Renatę i Iwonę. Z czasem ich firma, Blachotrapez, stała się gigantem – przychody sięgały miliarda złotych rocznie, zyski nawet 100 milionów. Luberdom trafiali na listy najbogatszych Polaków, a ich reklamy z Kamilem Glikiem czy Kamilem Stochem znał każdy. Ale sukces finansowy nie uchronił ich przed tragedią rodzinną.

fot. archiwum prywatne, opublikowane w „Gazecie Wyborczej”
Teresa w testamencie z 1998 roku, potwierdzonym w 2018, jasno zapisała: jej majątek – w tym udziały w firmie – ma trafić po równo do Renaty i Iwony. To był jej plan na przyszłość córek. Ale w 2022 roku zdiagnozowano u niej raka. Choroba postępowała szybko, a w lipcu 2023 roku Teresa umierała. Tuż przed jej śmiercią Renata, mając szerokie pełnomocnictwo od matki z 2017 roku, przekazała akcje firmy warte 150 milionów złotych ojcu, Janowi. Tego samego dnia Jan zmienił testament, zapisując wszystko tylko Renacie, pomijając Iwonę. Teresa odeszła 17 lipca 2023 roku, a Iwona dowiedziała się o wszystkim po fakcie – anonimowo, od osób postronnych.
Efekt? Rodzinna wojna. Iwona zawiadomiła prokuraturę, zarzucając siostrze i ojcu oszustwo. Jan groził jej wydziedziczeniem, jeśli nie wycofa sprawy. W listopadzie 2023 roku, podczas kłótni w Dniu Wszystkich Świętych, Renata przyznała: „Złamałam testament mamy. Zrobiłam to dla firmy i dla siebie”. Jan, przygnieciony konfliktem i żałobą, w kwietniu 2024 roku odebrał sobie życie. „Wyborcza” opisuje to jak serial – zdrada, nielojalność, tragedia. A wszystko mogło być inaczej, gdyby testament Teresy był lepiej zabezpieczony. Czy ona „źle zrobiła”? Nie – jej wola była jasna, ale pełnomocnictwo w rękach Renaty i brak ścisłej kontroli nad wykonaniem testamentu otworzyły furtkę do chaosu.
Testament: Twój głos zza grobu
Testament to nie tylko kartka papieru – to Twój głos, który rozbrzmiewa, gdy Ciebie już nie ma. W Polsce, jeśli go nie zostawisz, majątek dzieli się według ustawy: połowa dla małżonka, reszta równo dla dzieci. Proste, ale nie zawsze sprawiedliwe. Co, jeśli chcesz, by syn przejął Twoją firmę, a córka dom po babci? Albo masz dzieci z różnych związków i pasierbów, których ustawa pomija? Testament pozwala Ci zdecydować. Jest jednak haczyk – zachowek. Dzieci i małżonek mogą domagać się połowy tego, co dostaliby ustawowo, chyba że ich wydziedziczysz (o tym później). Historia Luberdów pokazuje: brak testamentu lub jego słabe wykonanie to przepis na katastrofę.
Sukcesja: nie tylko dla krezusów
Sukcesja kojarzy się z milionerami? Błąd. Masz warsztat, działkę nad jeziorem, kolekcję monet? Bez planu Twoje dzieci mogą skoczyć sobie do gardeł. Blachotrapez to ekstremum – firma warta miliardy, międzynarodowe kontrakty, 1000 pracowników – ale codziennie widzę mniejsze spory: o mieszkanie, samochód, a nawet psa. W Polsce fundacje rodzinne, jak ta ratująca imperium Zygmunta Solorza (też wspomniana w „Wyborczej”), to nowość. Ale testament to fundament. Dla małoletnich dzieci wskażesz opiekuna ich spadku. Dla dorosłych z różnych małżeństw – unikniesz batalii o każdy grosz. Sukcesja to nie luksus, to konieczność.
Kiedy chwycić za pióro?
- Narodziny dziecka – nowy człowiek, nowa odpowiedzialność. Zabezpiecz go już teraz.
- Zmiana życia – ślub, rozwód, kupno domu, założenie firmy? To moment na aktualizację planów.
- Skomplikowana rodzina – dzieci z eks, pasierbowie, teściowie w tle? Testament rozplącze ten węzeł.
- Cenny majątek – firma jak Blachotrapez, albo ukochany motocykl? Ty decydujesz, kto to dostanie.
Rodzaje testamentu – który wybrać?
W Polsce masz trzy główne opcje:
- Holograficzny – piszesz go ręcznie, podpisujesz, dodajesz datę. Najprostszy i darmowy, ale ryzykowny. Łatwo go podważyć – wystarczy, że ktoś zarzuci, że nie byłeś przy zdrowych zmysłach. Prowadziłam sprawy, gdzie rodzina kwestionowała każdy przecinek.
- Notarialny – idziesz do notariusza, koszt to 50-200 zł. Najlepszy wybór, bo notariusz ocenia Twoją świadomość i wolę. W sądzie taki testament to skała – niemal nie do ruszenia. To moja rekomendacja.
- Allograficzny – ustnie przed urzędnikiem (np. wójtem) i dwoma świadkami. Formalny, ale rzadki. Też bywa podważany, choć trudniej niż holograficzny.
Zdecydowanie stawiam na testament notarialny. Dlaczego? Widziałam dziesiątki spraw, gdzie spadkobiercy podważali poczytalność testatora – zwłaszcza przy testamentach holograficznych. Notariusz ma obowiązek sprawdzić, czy jesteś w pełni świadomy. To oszczędza rodzinie wywlekania brudów na sali sądowej – przesłuchań sąsiadów, znajomych, lekarzy. To dramat, którego można uniknąć.
Historie z sali sądowej
Prowadziłam sprawę, gdzie testament allograficzny – zrobiony przed urzędnikiem gminy i świadkami – wydawał się pancerny. Spadkodawca wydziedziczył część rodziny, ale ci podważyli jego świadomość, walcząc o spadek. Sąd przesłuchiwał wszystkich – od listonosza po kuzynów. Brudy na wierzch, emocje na granicy. Inny przypadek? Córka zażądała zachowku przed pogrzebem ojca, który zginął w wypadku samochodowym razem z młodszą córką. Wdowa i córka z pierwszego małżeństwa walczyły o każdą złotówkę – testament był, ale nie wystarczyło. Tragedia na tragedii. Jeszcze inna sprawa: rodzeństwo kłóciło się o dom, choć ojciec zostawił testament holograficzny. Jeden z braci twierdził, że ojciec był „niepoczytalny” – proces trwał lata.
To pokazuje, jak bezwzględni bywają ludzie, gdy chodzi o pieniądze. Szacunek dla woli zmarłego? Często go nie ma. Dlatego testament notarialny to podstawa – ale jest coś jeszcze lepszego.
Podział za życia – sposób na spokój
Chcesz uniknąć wojen? Podziel majątek za życia. Darowizny, sprzedaż, przekazanie firmy – to działa. Ale zabezpiecz się! Prowadziłam sprawę, gdzie ojciec oddał dom synowi, a ten wyrzucił go na bruk. Umowa dożywocia mogła to zatrzymać – przekazujesz majątek, ale masz prawo mieszkać w nim do śmierci. Inny przykład: kobieta przepisała córce działkę, ale zapomniała o zapisie dla siebie – została bez niczego. Odpowiednie umowy – dożywocie, służebność – to klucz. Temat jest szeroki – jeśli chcecie, rozwinę go w kolejnym artykule na mgaska.pl.
Wydziedziczenie – ostateczna broń
Chcesz odciąć kogoś od spadku i zachowku? To wydziedziczenie. Możliwe, gdy ktoś:
- Uporczywie łamie zasady współżycia społecznego (np. znęca się nad Tobą).
- Popełni przestępstwo przeciw Tobie lub bliskim (np. pobicie, zniewaga).
- Nie wypełnia obowiązków rodzinnych (np. zerwał kontakt na lata).
Jan Luberda groził tym Iwonie – to pokazuje, jak emocje komplikują sukcesję. Ale to trudny proces – sąd wymaga dowodów, a to znów wywlekanie brudów.
As w rękawie
Sprawa Blachotrapezu to przestroga: bez testamentu i sukcesji nawet miłość rodzinna pęka pod ciężarem milionów – albo i mniejszej stawki. „Wyborcza” pokazała, jak to się kończy: śmiercią, sądami, złamanymi sercami. Ty możesz napisać inny scenariusz. Testament notarialny, podział za życia, jasne umowy – to Twoje narzędzia. Nie czekaj, aż będzie za późno – bo, jak mawiam klientom, lepiej zapobiegać niż potem płakać na sali sądowej.

Autorka: Karolina Kowalska, radca prawny, Kowalska Legal