Jako miłośnik technologii, który zawsze chętnie testuje nowinki, od kilku tygodni korzystam z najnowszego iPhone’a 16. Czy Apple faktycznie dostarczył coś rewolucyjnego? Oto moje spostrzeżenia.
Design: Piękno, które już znamy
Pierwsze wrażenie – wygląda jak iPhone. I to wcale nie jest zarzut. iPhone 16 kontynuuje estetykę, która sprawdza się od lat: minimalistyczny, elegancki, perfekcyjnie wykończony. Nowością są subtelnie zakrzywione krawędzie, które sprawiają, że urządzenie jeszcze lepiej leży w dłoni. Zwiększona odporność na zarysowania dzięki nowemu rodzajowi szkła (Apple nazywa je UltraShield) to plus dla tych, którzy – tak jak ja – nie lubią używać etui.
Dostępne kolory? Klasyka i odrobina szaleństwa. W moim przypadku padło na „Misty Blue” – wygląda świetnie, zwłaszcza w świetle dziennym.
Ekran: Jeszcze jaśniej, jeszcze lepiej
Ekran OLED Super Retina XDR o przekątnej 6,2 cala (w wersji standardowej) robi ogromne wrażenie. Apple podniosło maksymalną jasność do 2 500 nitów, co oznacza, że nawet w pełnym słońcu wszystko widać idealnie. Idealna ostrość i wierne odwzorowanie kolorów to już standard, ale cieszy mnie odświeżanie na poziomie 120 Hz w podstawowej wersji – w końcu!
Wydajność: Moc pod kontrolą
iPhone 16 został wyposażony w nowy procesor A18 Bionic, który – powiem to wprost – jest potworem. Wszystkie aplikacje uruchamiają się błyskawicznie, a gry wyglądają i działają jak marzenie. W codziennym użytkowaniu nie zauważyłem żadnych opóźnień. Apple obiecuje także lepszą efektywność energetyczną, co w praktyce oznacza, że telefon działa dłużej na jednym ładowaniu.
Aparaty: Więcej niż tylko zdjęcia
Tutaj Apple nie zawiodło. System dwóch aparatów z tyłu (48 MP i 12 MP ultra-szerokokątny) to coś, co mnie naprawdę zaskoczyło. Fotografie wychodzą niesamowicie szczegółowe, nawet w słabym świetle. Tryb nocny działa świetnie, a nowa funkcja „Smart Portrait” pozwala edytować ostrość i głębię po zrobieniu zdjęcia – mega wygodne!
Nagrywanie wideo? Rewelacja. Wprowadzenie funkcji 8K przy 24 klatkach na sekundę robi wrażenie, choć przyznam, że to bardziej funkcja dla profesjonalistów niż dla przeciętnego użytkownika.
sprzedaz
Poznań
Sprzedam komplet do makijażu
340.00
PLN
uslugi
Łódź
Korepetycje z matematyki
150.00
PLN
uslugi
Warszawa
Profesjonalne sprzątanie domów i biur
250.00
PLN
Bateria: W końcu dzień bez stresu
Zawsze byłem sceptyczny co do deklaracji Apple dotyczących baterii, ale w przypadku iPhone’a 16 mogę przyznać – to działa. Przy moim intensywnym użytkowaniu (social media, zdjęcia, muzyka, kilka rozmów) spokojnie wytrzymuje cały dzień, a czasem nawet więcej. Szybsze ładowanie i obsługa ładowarek USB-C to miły dodatek.
Nowości: Co mnie zaskoczyło?
Apple w końcu zdecydowało się na USB-C, co uważam za najlepszą zmianę od lat. Przesyłanie danych jest szybsze, a ładowanie wygodniejsze. Kolejną nowością jest funkcja „Dynamic Presence” – subtelny pierścień świetlny wokół ekranu sygnalizujący powiadomienia lub aktywność. Na początku myślałem, że to zbędny bajer, ale szybko się przyzwyczaiłem i nawet polubiłem.
Czy warto?
iPhone 16 to solidny krok naprzód, choć nie nazwałbym go rewolucją. Jeśli masz iPhone’a 13 lub 14, różnice mogą nie być wystarczająco znaczące, żeby usprawiedliwić zakup. Natomiast dla użytkowników starszych modeli – zdecydowanie warto. Dla mnie kluczowe były nowości w aparatach, bateria i USB-C.
Apple wciąż udowadnia, że potrafi dostarczyć produkt premium, który działa płynnie i niezawodnie. Czy warto go mieć? Dla technologicznych entuzjastów takich jak ja – absolutnie tak.