Współczesne dzieci są świadome, biegłe w technologii, a ich zdolności komunikacyjne rozwijane są od najmłodszych lat. Coraz częściej to właśnie one zabierają głos w sprawach, które ich dotyczą — także tych szkolnych. Pedagodzy zauważają, że dzieci, z którymi dzisiaj pracują, różnią się od uczniów sprzed lat, i nie zawsze widzą w tych zmianach coś pozytywnego.
Podczas jednej z poniedziałkowych lekcji w podstawówce w Warszawie nauczycielka języka polskiego spotkała się z oporem uczniów, gdy poprosiła o zapisanie tematu w zeszycie. Jak przyznaje, to sytuacja, która powtarza się często. Dzieci protestują nawet przy najprostszych poleceniach. Próby postawienia oceny niedostatecznej za brak zeszytu spotykają się z natychmiastowym oporem.
„Cieszy mnie, że wiedzą, jakie mają prawa. Szkoda tylko, że nie rozumieją, jakie mają obowiązki” — stwierdza nauczycielka.
Szkoła bez autorytetu?
Polonistka z 30-letnim stażem twierdzi, że relacje między nauczycielem a uczniem uległy drastycznej zmianie. Jej zdaniem dawniej uczniowie okazywali więcej szacunku, a zwykła prośba o podniósł papierek z podłogi nie budziła kontrowersji.
„Dziś słyszę: 'To nie moje’ i dopiero kiedy poproszę jako starsza osoba, ktoś się schyla” — wspomina. Również gesty uprzejmości zanikają. Witania się na ulicy, zamykanie drzwi, wstawanie do rozmowy z nauczycielem — to wszystko według niej zanika.
Tomasz, nauczyciel z Pomorza, dostrzega podobne zjawiska. Mówi, że współczesne dzieci nie mają zahamowań, by zapraszać nauczycieli do znajomych na portalach społecznościowych czy proponować przejście na „ty”.
„Dzieli nas czasami dwadzieścia czy trzydzieści lat, a oni nie widzą w tym problemu.”
Równowaga między asertywnością a szacunkiem
Zdaniem wielu psychologów, dzieci urodzone po 2010 roku odznaczają się większą śmiałością niż poprzednie pokolenia. Katarzyna Ostrowska, terapeutka dzieci i młodzieży, twierdzi, że duży wpływ na to ma zmiana w podejściu do wychowania.
„Rodzice współcześni stawiają na podmiotowość dziecka. Uczymy dzieci od najmłodszych lat, że mogą się sprzeciwić, że mają prawo powiedzieć 'nie’ i muszą umieć to uzasadnić” — zauważa Ostrowska. Jej zdaniem, wpływ internetu na sposób komunikowania się i budowania tożsamości również odgrywa znaczenie. „W sieci można być kimkolwiek, a dzieci często ten model przenoszą do realnego życia.”
Uczeń jako klient?
Tomasz zaznacza, że dzieci nadal są ciekawe świata, ale forma przyswajania wiedzy uległa zmianie. „Nie potrafią skupić się dłużej niż 10 minut, dlatego sięgam po nowoczesne narzędzia, żeby ich zainteresować” — przyznaje. Autorytet nauczyciela nie wynika już z pozycji, lecz z budowania relacji i zaufania.
„Uczniowie nie wahają się powiedzieć, że wolą poszukać wiedzy na YouTubie albo poprosić rodziców o korepetycje, jeśli lekcje ich nie satysfakcjonują.”
W jego opinii nauczyciel musi dzisiaj być elastyczny, otwarty na zmiany i gotowy przyznać się do niewiedzy. „Czasami mówię wprost: nie wiem. Ale to nie osłabia mojego autorytetu. Pokazuje, że traktuję ich serio i uczciwie.”
Czy możliwy jest kompromis?
Nauczyciele przyznają, że współczesna szkoła przypomina coraz bardziej przestrzeń usługową. „Uczeń ma się czuć dobrze, a nauczyciel ma mu to zapewnić” — ironicznie zauważa polonistka. Jednak podkreśla, że dbałość o komfort psychiczny nie oznacza braku wymagań.
W jej ocenie trzeba nadal uczyć, czym jest wysiłek, kultura i odpowiedzialność. „Egzaminy trzeba zdać, zadania domowe trzeba odrabiać.”
Szkoła to miejsce edukacji, ale też przestrzeń rozwoju społecznego. Bez umiejętności współdziałania, szacunku i otwartości na drugiego człowieka trudno funkcjonować w świecie dorosłych. Czy współczesna edukacja znajdzie sposób na pogodzenie wolności dziecka z autorytetem nauczyciela? Czas pokaże.