Connect with us

mGaska.pl

Bez tabu

Czego uczy nas historia Sonii Szklanowskiej?

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

Są historie, które zostają w nas na długo. Nie dlatego, że są spektakularne, ale dlatego, że poruszają najczulsze struny ludzkiego doświadczenia. Taką historią jest życie i śmierć Sonii Szklanowskiej — uczestniczki drugiej edycji „Hotelu Paradise”. Kobiety, która z jednej strony zdobyła serca widzów swoją energią, uśmiechem i barwną osobowością, a z drugiej — zgasła tak nagle, że trudno nie zadać sobie pytania: co tak naprawdę się wydarzyło?

Jej odejście poruszyło tysiące ludzi. W sieci pojawiły się tysiące komentarzy pełnych współczucia, zdziwienia i bólu. Ale jeśli chcemy, by historia Sonii coś zmieniła, nie może skończyć się jedynie na wzruszeniu. Powinna być dla nas lekcją. O samotności, presji, depresji i konieczności prawdziwego wsparcia — zwłaszcza wtedy, gdy zewnętrzny uśmiech nie zdradza niczego złego.

Uśmiech nie zawsze znaczy szczęście

To jedno z najbardziej bolesnych przesłań, jakie płyną z tej historii. Sonia publikowała zdjęcia, dzieliła się swoim życiem w mediach społecznościowych. Zdawało się, że wszystko jest w porządku — z pozoru prowadziła życie pełne barw, podróży i spotkań. Kilka dni przed śmiercią wrzuciła zdjęcie z wyjazdu, na którym promienieje. To ujęcie dziś przyprawia o dreszcze.

To właśnie ten kontrast — między tym, co widzimy, a tym, co ktoś naprawdę czuje — powinien skłonić nas do refleksji. Ile osób w naszym otoczeniu codziennie „maskuje się” uśmiechem? Ile z nich walczy w ciszy, z myślami, które nie mają ujścia?

Życie po reality show – rzeczywistość bez filtrów

Sonia zapisała się w pamięci widzów jako finalista „Hotelu Paradise”. Ale jej historia to także opowieść o tym, jak brutalna potrafi być rzeczywistość po zakończeniu medialnej przygody. Gdy gasną światła reflektorów, a kamera zostaje wyłączona, wiele osób wraca do codzienności z ogromnym bagażem emocjonalnym. I często — z samotnością.

Matt Palmer, inny uczestnik programu, wprost powiedział, że produkcje telewizyjne powinny brać większą odpowiedzialność za osoby, które wciągają do medialnego świata. Bo o ile w trakcie programu uczestnicy są otoczeni wsparciem, psychologami i ekipą, po programie nierzadko zostają z tym wszystkim sami. Presja opinii publicznej, hejt, oczekiwania — wszystko to może przytłoczyć.

Depresja nie wybiera

To zdanie warto powtarzać jak mantrę. Bo choroba psychiczna nie rozpoznaje sukcesów, popularności ani liczby obserwatorów na Instagramie. Dotyka zarówno osoby skromne, jak i te znane. Nierzadko wybiera tych, po których najmniej się tego spodziewamy.

Śmierć Sonii poruszyła temat depresji w kontekście młodych kobiet, które pozornie mają wszystko. Pokazuje, że to, co widzimy w mediach społecznościowych, często jest tylko wycinkiem rzeczywistości — starannie wybraną narracją, która nie mówi nic o cierpieniu, z którym ktoś może zmagać się za zamkniętymi drzwiami.

Nie oceniaj, zanim nie zapytasz

Historia Sonii to także przypomnienie, by nie oceniać innych powierzchownie. Zwłaszcza w świecie kobiet, który wciąż poddawany jest presji perfekcyjnego wyglądu, sukcesu i nieustannego bycia „w formie”. Zamiast zazdrościć, warto zapytać: jak się naprawdę czujesz? Czy wszystko u ciebie dobrze? Takie pytanie może czasem uratować życie.

Kobieta z marzeniami i pasją

Choć znana była z reality show, Sonia próbowała swoich sił także w muzyce i telewizji. Nagrała kilka singli, prowadziła program podróżniczy „Jedziemy na wakacje”, była kreatywna, zaangażowana i pełna energii. Miała marzenia i starała się je realizować. Była kobietą z pasją, której życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby tylko dostała więcej wsparcia, gdyby jej ból został wcześniej zauważony.

Co możemy zrobić jako kobiety?

Jako kobiety mamy siłę tworzyć wspierające społeczności. Możemy dawać sobie wzajemnie przestrzeń do mówienia o trudnych emocjach. Możemy być dla siebie mniej surowe i bardziej obecne. Historia Sonii to wezwanie do solidarności — do siostrzeństwa, które nie kończy się na pustym haśle, ale staje się codzienną troską o siebie nawzajem.

To także apel do nas samych — by nie bać się mówić o tym, że nam źle. By szukać pomocy. I by nie czuć się słabą, gdy prosimy o wsparcie. Przecież każda z nas miewa chwile zwątpienia. Każda może potrzebować drugiej kobiety, która powie: jestem tu, widzę cię, nie jesteś sama.

Nie zapomnijmy o Sonii

Pamięć o Sonii może być czymś więcej niż tylko wspomnieniem kolejnej tragedii. Może być punktem zwrotnym. Przypomnieniem, że zdrowie psychiczne to temat, który trzeba traktować poważnie. Że każda z nas ma prawo do słabości, do smutku i do zmęczenia. I że najważniejsze to nie być w tym wszystkim samej.

Niech jej historia poruszy w nas empatię, odwagę i gotowość do zmiany tego, co wymaga zmiany. Byśmy więcej nie musiały żegnać kobiet zbyt wcześnie. Byśmy mogły mówić głośno: jesteśmy dla siebie. Zawsze.

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.
Będzie nam niezmiernie miło gdy podzielisz się naszym artykułem ze znajomymi, umieszczając go u siebie na Facebooku lub Instagramie.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Poznań
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Kraków
5000-7000 PLN
part-time
Zobacz więcej
Warszawa
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej

Mam na imię Karolina ale śmiało możecie pisać do mnie Karola :) Na stronie mgaska.pl jestem odpowiedzialna za dział kontaktu z czytelniczkami i czytelnikami. Odpowiadam na wasze maile i jestem odpowiedzialna za dział "listy do m".


Reklama

Więcej w Bez tabu

×