Connect with us

mGaska.pl

Zdrowie i uroda

Botoks i kobiecość: historia Sylwii Szostak, która zaufała sobie

Reklama

Promowane firmy

Zobacz wszystkie

W świecie, gdzie kobiety są nieustannie oceniane przez pryzmat wyglądu, każda decyzja dotycząca ciała może stać się powodem do dyskusji, kontrowersji lub… inspiracji. Sylwia Szostak – znana trenerka, influencerka i kobieta, która od lat pokazuje w mediach społecznościowych, że siła nie wyklucza wrażliwości – zdecydowała się opowiedzieć o swojej przygodzie z botoksem. Nie z powodu kaprysu estetycznego, lecz w nadziei na ulgę w cierpieniu, którego źródło znajdowało się znacznie głębiej niż zmarszczki.

Historia twarzy, która się zmieniła

Sylwia od lat dzieli się ze swoimi obserwatorami codziennością – zawodową i prywatną. Po medialnym rozstaniu z Akopem Szostakiem nie zniknęła z sieci. Przeciwnie – jej profil na Instagramie pozostaje miejscem, gdzie toczy się dialog z tysiącami kobiet, które szukają inspiracji, siły, wsparcia albo po prostu – autentyczności.

Niedawno w jednej z relacji poruszyła temat, który dla wielu pozostaje tabu – wpływu botoksu na rysy twarzy. Jak się okazuje, nie była to decyzja podyktowana chęcią upiększenia się, lecz ratunkiem dla organizmu, który od dawna dawał sygnały przeciążenia.

Kiedy piękno przestaje być celem

Szostak szczerze przyznała, że przez wiele lat zmagała się z przewlekłymi migrenami. Osoby, które śledziły jej profil od początku, zapewne pamiętają te fragmenty codzienności, które naznaczone były bólem i walką o normalność. W poszukiwaniu ulgi trafiła na rozwiązanie zaproponowane przez lekarza – ostrzykiwanie mięśni żwaczy botoksem.

Zabieg ten, powszechnie kojarzony z wygładzaniem zmarszczek, w tym przypadku miał zadziałać terapeutycznie. I rzeczywiście, w pewnym sensie zadziałał. Chociaż bóle głowy nie ustąpiły – co finalnie przypisano czynnikom o podłożu nerwowym – botoks wywołał inny efekt: zmienił anatomię twarzy.

Mięśnie żwacze, które odpowiadają m.in. za żucie i są jednymi z najsilniejszych w ludzkim ciele, zostały czasowo wyłączone z działania. W rezultacie linia żuchwy wysmukliła się, a rysy Sylwii uległy subtelnej zmianie. Jej obserwatorzy zaczęli zadawać pytania – czy ingerowała w policzki? Czy modyfikowała żuchwę?

Szczerość ponad wszystko

Zamiast unikać odpowiedzi lub udawać, że nic się nie stało, Sylwia postanowiła otwarcie opowiedzieć o tym, co się zmieniło. Przyznała, że nigdy nie poprawiała sobie policzków, że zawsze miała je takie – „po mamie i po babci”. Podkreśliła też, że lubi swoją twarz taką, jaką jest i nie planuje żadnych ingerencji w jej kształt.

Jej słowa: „Stwierdziłam, że wolę buzię taką, jaką natura mnie stworzyła” – są jednocześnie proste i poruszające. Bo w czasach, gdy nawet najmniejsze odstępstwo od „ideału” często staje się pretekstem do fali hejtu, pokazanie prawdy o sobie to nie akt naiwności, lecz odwagi.

Botoks – tabu czy narzędzie?

Temat botoksu od lat budzi emocje. Dla jednych to symbol próżności i sztuczności, dla innych – skuteczna metoda walki z bólem, napięciem, a czasem nawet depresją. Sylwia Szostak przypomina nam, że nie wszystko, co związane z medycyną estetyczną, musi być estetyczne w swoim założeniu.

Botoks stosowany w żwacze nie miał zmienić jej wyglądu – miał ulżyć w cierpieniu. I choć ostatecznie okazało się, że jego zastosowanie nie przyniosło spodziewanej poprawy w kwestii migren, to pozwoliło odkryć coś innego – jak bardzo emocje i napięcia psychiczne wpływają na ciało.

Ciało pod presją

Zawód trenerki i obecność w mediach społecznościowych to nie tylko możliwość dzielenia się swoją pasją, ale także ogromna presja. Presja, by wyglądać dobrze. By być silną. By każdego dnia inspirować. A przecież każda kobieta – nawet ta z milionem obserwujących – bywa zmęczona, obolała, zagubiona.

Opowieść Sylwii jest ważna również dlatego, że pokazuje tę drugą stronę siły – tę, która pozwala się zatrzymać, powiedzieć „nie wiem”, „szukam”, „potrzebuję pomocy”. I w tym tkwi prawdziwa wartość bycia kobietą we współczesnym świecie.

Czy warto ufać sobie?

Z relacji Szostak płynie jeszcze jeden ważny przekaz: słuchajmy siebie. To, że lekarz coś zaproponuje, nie znaczy, że zadziała. To, że ciało się zmienia, nie znaczy, że tracimy kontrolę. To, że niektórzy komentują nasz wygląd, nie znaczy, że mają rację. To, że same czujemy się inaczej, nie znaczy, że jest z nami coś nie tak.

Sylwia – mimo że nie znalazła w botoksie lekarstwa na migreny – znalazła coś więcej. Spokój z własnym wyglądem. Zrozumienie dla tego, jak ciało reaguje na stres. I pewność, że jej policzki są jej, bez względu na to, kto co mówi.

Kobiecość bez retuszu

W świecie zdominowanym przez filtry, idealne ujęcia i wygładzone czoła, coraz więcej kobiet – jak Sylwia Szostak – wraca do źródła. Do prawdy o sobie. Do bycia niedoskonałą, ale autentyczną. Do mówienia: „Lubię siebie taką, jaka jestem”.

I choć na pozór to historia o botoksie i zmianie twarzy, tak naprawdę to opowieść o czymś znacznie głębszym – o kobiecości, która nie potrzebuje zgody innych, by być prawdziwa.

Dziękujemy, że przeczytałaś/łeś nasz artykuł do końca. Możesz przejść na stronę główną, wejść na naszą stronę na Facebooku, zasubskrybować nas na Instagramie lub posłuchać na Spotify i YouTube. A spragnionych emocji zapraszamy na mNewsy.pl.
Będzie nam niezmiernie miło gdy podzielisz się naszym artykułem ze znajomymi, umieszczając go u siebie na Facebooku lub Instagramie.

Reklama

Aktualne oferty pracy

Zobacz wszystkie
Warszawa
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej
Kraków
5000-7000 PLN
part-time
Zobacz więcej
Poznań
5000-7000 PLN
full-time
Zobacz więcej

Razem możemy stworzyć coś wyjątkowego – przestrzeń, w której każda kobieta będzie mogła czuć się dobrze, bezpiecznie i pewnie. Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną.


Reklama

Więcej w Zdrowie i uroda

×